W 2020 roku Telewizja Polska wyemitowała film dokumentalny pt. „Nic się nie stało”. Jego twórcą był Sylwester Latkowski.
Dokument dotyczył sopockiego klubu Zatoka Sztuki, gdzie miało dochodzić do wykorzystywania seksualnego nieletnich [film tutaj]. Z klubem związany był także Krystian W. (Krystek) znany jako „łowca nastolatek”.
W swoim dokumencie Latkowski pokazał wiele gwiazd i celebrytów sugerując, że byli oni bywalcami Zatoki Sztuki i wiedzieli, o toczącym się tam procederze. Z tego też powodu pojawiły się zapowiedzi procesów sądowych, gdy osoby publiczne chciały bronić swojego wizerunku.
Jedną z osób, która poczuła się zniesławiona był także adwokat z Trójmiasta – Nicholas Cieslewicz. Prawnik złożył pozew dotyczący zniesławienia, do którego miało dojść już po emisji filmu „Nic się nie stało”.
Jak podają Wirtualne Media*:
…mówił on [Sylwester Latkowski – przyp. red.] m.in. o trójmiejskim adwokacie, Nicholasie Cieslewiczu, twierdząc, że miał on rzekomo grozić wydawcy „Wprost”, iż go zniszczy. W kilka dni później z kolei na łamach „Dziennika Bałtyckiego” (Polska Press) ukazała się rozmowa z Latkowskim, w której rozwinął on wątek adwokata, dodając, iż – jego zdaniem – miał być ukarany dyscyplinarnie w związku ze sprawą powiązaną z Zatoką Sztuki.
Latkowski przegrał w pierwszej instancji. Dziennikarz odwołał się od wyroku, jednak także sąd drugiej instancji uznał, że doszło do zniesławienia i w finalnym wyroku podwyższono jeszcze karę dla twórcy filmu.
Sąd zmienił jednak nieco wyrok, uchylając obowiązek prac społecznych i nakładając grzywnę w wysokości 6,9 tys. zł. Wyrok jest prawomocny.
Pomimo takiego rozstrzygnięcia, dziennikarz twierdzi, że sprawa nie jest zamknięta i czeka na uzasadnienie wyroku.
Ból głowy po wizycie na cmentarzu? Powodem toksyczne substancje!
Wyświetl ten post na Instagramie
*cyt. Wirtualne Media