55-letni Mirosław Sz. z Tczewa w województwie pomorskim dokonał w maju 2018 roku potwornego czynu. Niespełniona miłość sprawiła, że postanowił dokonać bandyckiego i bezwzględnego czynu. Na co liczył? Nie wiadomo, ale faktem jest, że przez niego zginęły dwie osoby.
Mirosław Sz. był szaleńczo zakochany w jednej z lokatorek kamienicy przy ulicy Podgórnej w Tczewie. Problem był w tym, że kobieta miała męża i nie zamierzała od niego odchodzić. Niektórzy sąsiedzi twierdzili potem, że Mirosław Sz. miał z nią burzliwy romans, a gdy kobieta nie odeszła od męża i oszukała kochanka, ten wpadł w szał. Postanowił zemścić się na niej, a przede wszystkim na jej mężu.
Początkowo było raczej niewinnie – kobieta otrzymywała tylko smsy z groźbami i wyznaniami miłości na zmianę. Kilka dni przed feralnym pożarem kamienicy „ktoś” spalił skuter jej męża. Oczywiste było, że zrobił to jej niedoszły kochanek. Rozochocony posuwał się dalej i dalej.
ZOBACZ TEŻ: Koronawirus w Polsce: Ile potrwa epidemia? Ekspert uważa, że co najmniej…
23 maja przyszedł w nocy pod drzwi kamienicy. Zarówno one, jak i cała klatka schodowa były z drewna. Były też jedyną droga ucieczki dla mieszkańców budynku. Oblane łatwopalną substancją płonęły bardzo łatwo. Ogień i gęsty dym uniemożliwiały lokatorom wyjście z mieszkań.
Strażacy mieli bardzo trudną akcję ratowniczą. Niestety nie byli w stanie uratować wszystkich mieszkańców kamienicy przy Podgórskiej. W pożarze zginął 79-letni mężczyzna, a kilka dni później, w szpitalu odeszło 2-letnie dziecko. Osiem innych osób odniosło obrażenia w wyniku podpalenia.
– Mirosław Sz. podpalając drzwi, działał z zamiarem ewentualnym usiłowania zabójstwa mężczyzny mieszkającego na drugim piętrze budynku, a jego motywacja zasługiwała na szczególne potępienie. Kierował się bowiem chęcią kontynuowania znajomości z żoną tego mężczyzny. Następstwem tego działania była śmierć dwóch osób
– powiedziała prokurator Grażyna Wawryniuk.
Sąd Okręgowy w Gdańsku nie miał wątpliwości, co do winy oskarżonego i celowości jego działania. W związku z tym wymierzona mu została kara 25 lat pozbawienia wolności. Mirosław Sz. został też zobowiązany do pokrycia kosztów naprawy wszystkich szkód, których dokonał i wypłaty zadośćuczynień rodzinom ofiar.