12 tysięcy złotych kary- tyle może teraz kosztować jazda na rowerze. Przekonał się o tym jeden z mieszkańców Krakowa.
Małopolska Policja informowała na początku tygodnia, że w miniony, ciepły i słoneczny weekend, pół tysiąca mundurowych patrolowało teren Krakowa. Funkcjonariusze sprawdzali przestrzeganie epidemiologicznych obostrzeń, w szczególności respektowanie zakazu przemieszczania się.
12 tys. zł kary nałożono na mężczyznę, który w sobotę jechał rowerem po Bulwarze Kurlandzkim w Krakowie oraz kobietę, która tam spacerowała.
Identyczne kary nałożono, wobec dwóch kobiet, które tego dnia nie zastosowały się do zakazu korzystania z Parku Dąbie w Krakowie i spacerowały tam bądź siedziały na ławce.
O wysokości kary decyduje policjant, który każdy przypadek rozpatruje indywidualnie.
„To naprawdę nie jest czas na realizację swoich pasji, realizację swoich planów treningowych. To jest czas wyrzeczeń dla nas wszystkich”.
– podkreślił Komendant Główny Policji w Krakowie.
Szef KGP zwrócił uwagę także na fakt, że reżimu izolacji trzymają się nawet gwiazdy świata sportu i inni, dla których trening jest stałym elementem codzienności.
„Takie rzeczy jak bieganie i rower można odłożyć na bok. Sam jestem zapalonym rowerzystą, od miesiąca przesiadłem się na trenażer i staram się tę aktywność realizować w miejscu zamieszkania.Sam jestem zapalonym rowerzystą”.
– tłumaczy Komendant Główny Policji gen. insp. Jarosław Szymczyk.
Przyznał, że na temat biegania rozmawiał z Głównym Inspektorem Sanitarnym.
„Osoba, która biegnie chodnikiem, cały czas oddycha ustami, a więc przyjmuje więcej mikrokropelek, które krążą w przestrzeni, ale i więcej ich wydziela”.
– podkreślił.
Komendant dodaje, że kary uniknie ktoś, kto podróżuje rowerem do pracy.
ZOBACZ TEŻ:To będzie prawdziwa sensacja! Ksiądz poświęci wielkanocne POKARMY z …
Źródło: polsatnews/pixabay