„Równe prawa – wspólna sprawa” – to hasło tegorocznej Parady Równości, która po raz 16. przeszła ulicami Warszawy.
Jak informuje portal wp.pl, uczestnicy, którzy byli na paradzie, przebrali się między innymi w karnawałowe stroje. Przynieśli chorągiewki w barwach unijnych, biało-czerwonych i tęczowych, a także z logami partii politycznych i inicjatyw obywatelskich. Wielu z nich to sympatycy i członkowie marginalnych partii lewackich, takich jak Zieloni, SLD, Nowoczesna i Razem.
Na transparentach widniały między innymi takie napisy, jak „Nikt nie powinien być zmuszony do pozwania swoich rodziców, by móc żyć w zgodzie ze sobą”, „Dziś mój brat, jutro ja”, „Nie boimy się husarii na kucach” i „Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego”.
— Doprowadzamy do sytuacji, w której ogromna grupa ludzi jest gorzej traktowana – jako obywatelki i obywatele drugiej i trzeciej kategorii, ma mniejsze prawa. Jeśli zależy nam na ludziach, to pomyślcie państwo o dzieciach, synach, córkach i ludziach, którzy nie mogą się dobrze czuć i normalnie żyć, mieć poczucia własnej wartości tylko z powodu tego, że większość przyzwala sobie na wąskotorowe, dyskryminacyjne traktowanie ludzi ze względu na orientację, transpłciowość – bredziła od rzeczy prof. Monika Płatek. – W kraju, w którym mówimy, że rodzina jest ważna, to naprawdę jest odpowiedzialność nas wszystkich – dodała.
A co z prawami tych, którzy nie chcą oglądać na ulicy tych wszystkich bezeceństw?
Katarzyna B.