Rumuni wybierali władze samorządowe, między innymi burmistrzów i rady miejskie. Głosowanie odbyło się w atmosferze afer korupcyjnych.
Jak informuje portal wPolityce.pl, o przyjmowanie łapówek podejrzanych jest kilkudziesięciu kandydatów i urzędników miejskich. Od 2015 roku, urzędem miasta w Bukareszcie kieruje p.o. burmistrza, ponieważ przeciwko dotychczasowemu Sorinowi Oprescu, włodarzowi stolicy, toczy się sprawa o wzięcie 25 tys. euro łapówki od firm wykonujących zlecenia dla ratusza.
Według strony internetowej penali.ro, której działacze walczą z korupcją, około 50 ze 109 burmistrzów głównych rumuńskich miast zostało skazanych lub toczy się przeciwko nim dochodzenie w sprawie korupcji lub z różnych innych względów nie nadają się oni na te stanowiska.
— Widzimy jeszcze raz, że 26 lat po obaleniu Nicolae Ceausescu wciąż nie mamy takiego poziomu kultury obywatelskiej, który konieczny jest do wywierania presji na kandydatów, żeby już więcej nie startowali w wyborach – powiedział Radu Magdin, analityk polityczny.
Socjaldemokraci mają duże szanse wygrać wybory lokalne, co może być szokiem dla liberałów i prawicy przed wyborami parlamentarnymi, które mają się odbyć pod koniec tego roku. Natomiast George Scripcaru, burmistrz Braszowa został aresztowany w 2015 roku za nadużycia władzy i przyjmowanie łapówek. Mimo to ubiega się w tych wyborach o czwartą kadencję, zaprzeczając wszelkim oskarżeniom.
Można się tylko domyślać, że w polskich samorządach, gdzie rządzą lokalne sitwy, skala korupcji jest co najmniej tak duża, jak w Rumunii. Tylko czy to kiedykolwiek wypłynie na wierzch?
Zobacz także: Są dowody na fałszerstwa w Austrii!
Katarzyna B.