23-latka była sama i bardzo pijana na parkiecie w klubie. Dla dwóch studentów z Włoch nie było żadnego problemu w zaciągnięciu jej na tyły budynku i zgwałceniu. Jednak najbardziej szokuje to, jak zwyrodnialcy zachowywali się później!
Do zdarzenia doszło w 2017 roku w klubie Toy Room Club w Soho w Londynie. Ferdinando Orlando i Lorenzo Costanzo uczyli się w jednej z londyńskich szkół językowych. Tego wieczora postanowili zabawić się kosztem bezbronnej dziewczyny.
ZOBACZ TEŻ: Mam Talent: Chylińska nie wytrzymała. Zwyzywała uczestnika od palantów – ZOBACZ o co poszło!
Pijaną i niemalże nieświadomą 23-latkę zaciągnęli do pomieszczenia na tyłach klubu. Wyłamali zamek i weszli z ofiarą do niewielkiego magazynka. Tam doszło do bardzo brutalnego gwałtu. Sprawcy wszystko nagrali telefonami. Po gwałcie odnieśli ledwo żywą dziewczynę do jednej z klubowych ubikacji i tam zostawili.
Tu dochodzimy do sedna tej smutnej historii. Dziewczynę znalazł klubowy ochroniarz, zaś sprawcy, jak pokazuje monitoring, wychodząc z klubu przybijali sobie piątki i obejmowali się co najmniej tak, jakby zdobyli Mount Everest!
Dziewczyna była tak poważnie ranna, że w szpitalu musiała przejść operację. Tymczasem sprawcy zbiegli do Włoch i przez rok byli bezkarni. Jeden z nich po roku odważył się na powrót do Wielkiej Brytanii na mecz swojej ulubionej drużyny. To pycha go zgubiła, bo został zatrzymany właśnie na lotnisku.
Wtedy drugi ze sprawców sam zgłosił się na policję, licząc na niższy wymiar kary. Przed brytyjskim sądem obaj bronili się różnicami kulturowymi, pomiędzy Anglią, a Włochami. Sąd mimo to obu skazał na karę 7,5 roku więzienia.