Tragiczna historia rozegrała się w miejscowości Białka w województwie lubelskim. 78-letni Jerzy K. wraz ze swoją partnerką 71-letnią Celiną N. zostali znalezieni martwi przez listonosza. Koszmar rozpoczął się najprawdopodobniej od zadławienia boczkiem.
Białka to niewielka miejscowość nieopodal Krasnegostawu, w której znajduje się stadnina koni arabskich. To właśnie na jej obrzeżach mieszkała dwójka emerytów. Celina N. była schorowana, nie wychodziła z domu, jednak Jerzy K. cieszył się dobrą formą. Aż do feralnego wieczora, kiedy zadławił się jedzonym na kolację boczkiem.
ZOBACZ TEŻ: Koledzy wyrzucili go z pokoju bo chrapał, więc ich pozabijał. Wyrok dla imigranta z Indii
Celina N. nie była w stanie mu pomóc. Mężczyzna zmarł zaś kobieta, najprawdopodobniej ze stresu, żalu i strachu dołączyła wkrótce do niego! Następnego dnia potworną prawdę odkrył listonosz, który przyszedł z pocztą. Jak zwykle wszedł do otwartego mieszkania i zastał ciała emerytów obok siebie. Wezwał na pomoc innych sąsiadów, lecz było już za późno.
Sekcja zwłok, którą zlecił prokurator wykazała, że pan Jerzy zmarł z powodu zadławienia 10-centymetrowym paskiem boczku. Pani Celina z kolei z wycieńczenia, zmian chorobowych i najprawdopodobniej silnego stresu.
Jerzy K. został pochowany na cmentarzu w Białce, zaś Celina w swojej rodzinnej miejscowości. Na razie nie wiadomo, co stanie się z maleńkim mieszkaniem na piętrze kamienicy należącej niegdyś do stadniny koni…
fakt.pl/ foto: pixabay. com/ zdjęcie i lustracyjne