Skrajna nieodpowiedzialność! Mężczyzna zrobił… dziki obóz nad jeziorem. Policjanci myśleli, że facet utonął! Tymczasem ten bawił się w najlepsze w Polańczyku!
Na brzegu Jeziora Solińskiego mundurowi zauważyli dzikie obozowisko. Na miejscu nikogo nie było, ale ślady wskazywały, że ktoś mógł utonąć. Zorganizowano akcję ratunkową i rozpoczęto poszukiwania.
– Policjanci patrolujący łodzią teren Jeziora Solińskiego, na linii brzegowej jednej w wysp, znaleźli dzikie obozowisko. Obok bagaży, wędek, suszących się ubrań i włączonego radia, na ziemi leżało wiele pustych butelek po alkoholu. Kilkadziesiąt metrów od brzegu dryfował ponton, w którym leżały maska i fajka do nurkowania, a około 2 metrów od brzegu, w wodzie, leżała skrzynka z alkoholem. Funkcjonariusze zaniepokojeni faktem, że w pobliżu nie było żadnego człowieka i w obawie o jego życie, zorganizowali akcję ratunkową. Wspólnie z ratownikami Bieszczadzkiego WOPR rozpoczęli poszukiwania. Nurkowie przeczesywali dno jeziora w pobliżu obozowiska – informują funkcjonariusze.
Policjanci dowiedzieli się, że w obozie od dawna mieszka samotny mężczyzna, który rano odpłynął kajakiem w kierunku Polańczyka. Tam odnaleziono jego kajak i samego podejrzanego. Okazało się, że 49-latek mieszkał nad jeziorem już od miesiąca.
Odpowie przed sądem za biwakowanie poza miejscem do tego przeznaczonym, ale także za palenie ogniska w miejscu zabronionym i śmiecenie.
– Apelujemy o rozwagę i rozsądek podczas letniego wypoczynku, jak również o stosowanie się do obowiązujących przepisów. Brak odpowiedzialności może skutkować podjęciem działań przez służby, które niepotrzebnie zaangażowane, mogą nie zdążyć udzielić pomocy osobom naprawdę potrzebującym. Pamiętajmy, że połączenie alkoholu i wypoczynku nad wodą często kończy się tragicznie – podała policja.
Zobacz także: Na TYM zarobili 7 mln zł. Złapała ich policja
Fot. Pixabay