Mieszkańcy Carlisle w Anglii byli świadkami makabrycznej akcji ratunkowej. Na 80-metrowym kominie w ich miejscowości zawisł głową w dół mężczyzna. Strażacy mieli potężne problemy, żeby do niego dotrzeć.
Ludzie mieszkający w okolicy komina usłyszeli pierwsze niepokojące dźwięki około 2 w nocy. Wydawało im się, że ktoś woła o pomoc, jednak nikt nie potrafił zlokalizować źródła nawoływań. Po jakimś czasie dostrzeżono mężczyznę, który za jedną nogę wisiał w dół na pobliskim kominie! Na miejsce wysłano śmigłowiec ratunkowy.
ZOBACZ TEŻ: 11-latka zemdlała na placu zabaw. Lekarze łapali się za głowy, gdy zrozumieli czemu!
Pilot śmigłowca ze względu na złe warunki i prąd zstępujący zrezygnował z drugiego podejścia – pierwsze również było nieudane. Obawiano się, że śmigłowiec może jeszcze bardziej zaszkodzić mężczyźnie.
Szybko okazało się jednak, że miejscowi strażacy nie mają sprzętu by dotrzeć do 50-kilkulatka. Na miejsce ze Szkocji ściągnięto wielki strażacki podnośnik o odpowiedniej wysokości, jednak trwało to aż do godziny 16. Mężczyzna wisiał więc 14 godzin głową w dół.
Gdy strażacy dotarli do niego około godziny 16:45, okazało się, że mężczyzna nie żyje. Wszystko wskazuje na to, że wszedł on na komin po drabinie, a następnie jego noga utknęła pomiędzy murem, a szczeblami drabiny. Być może stracił wtedy równowagę i utknął w niekomfortowej pozycji.
Skoro jednak mężczyzna był w stanie wejść po tej drabinie, to nie rozumiemy czemu żadni strażacy nie weszli po tej samej drabinie na górę komina. Zapewne nie byliby w stanie uwolnić go bez podnośnika, ale może chociaż udałoby się poprawić pozycję mężczyzny? Cóż, pozostaje wierzyć, że służby doskonale wiedziały, co robiły i nie było w tej sytuacji innego rozwiązania niż to zastosowane.