28-letni Adam G. spożywał alkohol ze swoim 54-letnim znajomym. Libacja przeciągnęła się na tyle, że obaj zasnęli tam gdzie pili. Gdy 28-latek obudził się, wpadł na okrutny pomysł. Zaś gdy zobaczył, że sytuacja wymknęła mu się spod kontroli, po prostu uciekł.
Do zdarzenia doszło 15 września ubiegłego roku w Sadlinkach na Pomorzu, niedaleko Kwidzyna. Wówczas Adam G. i 54-letni kompan spotkali się by pić alkohol niedaleko dworca PKP. Czas mijał im bardzo przyjemnie, aż w końcu letnie słońce sprawiło, że obaj zasnęli na stojących tam, starych fotelach. Adam G. obudził się jako pierwszy. Jak twierdzi, był zły na swojego kompana. O co? Tego nie wiadomo. Wtedy do głowy wpadł mu okrutny plan…
Adam G. bawił się zapalniczką. W pewnym momencie postanowił oblać resztką alkoholu swojego kompana i podpalić. Ten pijany i nieświadomy spał dalej. Ogień coraz mocniej ogarniał jego odzież, a Adam G. nie reagował. Gdy ogień stał się nie do opanowania, 28-latek po prostu uciekł pozostawiając swojego kolegę na pewną śmierć.
ZOBACZ TEŻ: Dramatyczna sytuacja w domu opieki pod Żywcem. „Za tydzień możecie już nam wysłać karawany po ciała”
W tym momencie chyba ruszyło go sumienie, bo wezwał do niego pomoc medyczną. Jednak ratownicy nie mogli zrobić już nic, poza stwierdzeniem zgonu. Jak ustalono na sekcji zwłok, śmierć 54-latka była ” nagła i gwałtowna”. Zmarł z powodu rozległych i głębokich oparzeń.
Adam G. został zatrzymany dzień później przez policję. Po zatrzymaniu przeprowadzono badania z biegłymi psychologami i psychiatrami nad mężczyzną, jednak ich wyników nie znamy.
Prokurator przedstawił mężczyźnie zarzut dotyczący działania z zamiarem bezpośrednim dokonania zabójstwa. Podejrzany przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Wyjaśnił, że był pijany i nie panował nad sobą. Był zły na pokrzywdzonego
– poinformowała Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Adamowi G. grozi dożywocie za swój czyn.