Bieszczadzcy leśnicy opublikowali wyniki swojego dorocznego liczenia populacji żubrów w tych górach. Jeszcze nie tak dawno zwierzęta te znajdowały się na skraju wyginięcia. Tegoroczne wyniki obserwacji i liczenia są naprawdę wyjątkowe.
Przez ostatnie kilka lat populacja polskich żubrów nie miała się najlepiej. Dziesiątkowały ją choroby zakaźne i liczba osobników stopniowo spadała. Był to powód do niepokoju dla przyrodników i leśników, na szczęście po latach 2013-14 sytuacja zaczęła się uspokajać. Epidemia gruźlicy, która dotknęła polskie żubry wyeliminowała najsłabsze osobniki, a pozostałe, korzystając ze sprzyjających warunków zaczęły się bardzo chętnie rozmnażać. W minionym roku pobiły wszelkie rekordy!
Leśnicy z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie poinformowali, że populacji bieszczadzkiego żubra przybyło aż 117 nowych osobników. Łącznie liczba tych zwierząt osiągnęła 668 sztuk. Do tego 10 kolejnych mieszka w pokazowej zagrodzie we wsi Muczne.
ZOBACZ TEŻ: Dramatyczna sytuacja w domu opieki pod Żywcem. „Za tydzień możecie już nam wysłać karawany po ciała”
Największe stada żyjące w Bieszczadach liczą ponad 60 sztuk. Marek Marecki, zastępca krośnieńskiej dyrekcji ds. gospodarki leśnej zwraca uwagę, że wyliczenia leśników są bardzo dokładne i nie ma mowy o zawyżeniu liczby osobników bądź niewłaściwym ich przeliczeniu.
Monitoring stad prowadzimy przez cały rok, natomiast samo liczenie w wybranym dniu w marcu, zatem nie zachodzi obawa podwójnego odnotowania tych samych osobników
– wytłumaczył.
Rozmnażaniu się żubrów sprzyjają lekkie zimy i co za tym idzie łatwiejszy dostęp do pokarmu. Do tego żubry nie mają zbyt wielu wrogów naturalnych – poza niedźwiedziami i wilkami raczej nikt nie jest w stanie im zagrozić.
Oczywiście każdy kij ma dwa końce, dlatego zawsze istnieje obawa, że populacja żubra rozwinie się zbyt mocno. Już teraz żubrom zdarza się wchodzić w szkody rolnikom, a w ubiegłym roku pięć z nich zostało odstrzelonych z tego powodu przez myśliwych. Miejmy jednak nadzieję, że tak się nie stanie, a o regulację populacji zadbają same Bieszczady i ich drapieżniki.