Niedawno Program 500+ obchodził swoje „urodziny”. Choć 500+ ma swoich zwolenników i przeciwników, to jednak rocznica sprzyjała raczej pozytywnym komentarzom na temat działania programu. Mówiono o zmniejszeniu ubóstwa, a zwiększeniu dzietności.
W podsumowaniu Minister Elżbieta Rafalska zapowiedziała także zmiany w programie. Dotyczyć będą miedzy innymi:
*Weryfikacji osób, które podają się za samotnie wychowujące dzieci, podczas gdy w rzeczywistości prowadzą dom wspólnie z partnerem – jako samotnie wychowujący dzieci mogliby otrzymać świadczenie także na pierwsze dziecko
*Podawanie niższego niż faktycznie dochodu przy 500 zł na pierwsze dziecko
*Weryfikację przedsiębiorców rozliczających się wg. ryczałtu – teraz będzie brany pod uwagę już nie tylko przychód, ale także dochody
Kierunek zmian jest jasny. Chodzi o ukrócenie działań „wyłudzaczy”, którzy chcieliby dostać zasiłek już na pierwsze dziecko. A aby to osiągnąć muszą mieć niskie dochody lub być samotnymi rodzicami.
I tu właśnie mamy do czynienia z dyskryminacją! Bo w czym „gorsze” jest pierwsze dziecko od drugiego, czy trzeciego? Dlaczego pierwsze dziecko nie ma dostać zasiłku? Już Janusz Korczak powiedział:
„Nie ma dzieci, są ludzie”.
Każdy człowiek ma prawo do równości wobec prawa, a program 500+ nie traktuje równo swoich obywateli. Dodatkowo jednym z podstawowych praw dziecka jest: prawo do godnych warunków życia i odpowiedniego poziomu życia. W programie 500+ prawa te są łamane. Jednemu dziecku przysługuje świadczenie, innemu nie.
Na rozwiązaniach zaproponowanych przez Ministerstwo cierpią także finanse. Z programu 500+ korzysta ok. 3 mln 820 tys. dzieci, z czego 1,5 miliona to dzieci pierwsze, czyli te którym przyznano świadczenie z uwagi na niskie dochody. Aby zweryfikować każdy wniosek i sprawdzić, czy zasiłek się na leży, czy nie, zatrudniono 5200 urzędników – czyli całe miasteczko.
Warto popatrzeć na przykłady innych krajów zapewniających podobne świadczenia. Na przykład w Szwecji zasiłek barnbidrag opiewa na podobną, jak w Polsce kwotę, bo na 1 050 szwedzkich koron. Przysługuje jednak na każde dziecko do 16 roku życia. Co więcej, nie trzeba składać żadnych wniosków czy udowadniać, jakie ma się dochody, bo barnbidrag wypłacany jest automatycznie.
Takie rozwiązanie, choć obejmuje większą liczbę dzieci, jest bardziej sprawiedliwe i jednocześnie ogranicza koszty funkcjonowania systemu poprzez zmniejszenie biurokracji.
Czy w Polsce nie będziemy musieli czekać kolejny roku, aby zostały wprowadzone podobne zmiany?