Kristin Smart pochodziła z Niemiec, ale wychowała się i studiowała w Stanach Zjednoczonych. Tam też spotkał ją tragiczny los. Jaki dokładnie – tego mimo upływu niemal ćwierć wieku nadal nie wiemy. Jedno jest natomiast pewne – podejrzany jest praktycznie tylko jeden, dowody wobec niego dość mocne, ale niedbałość i błędy śledczych sprawiły, że wciąż jest bezkarny.
Kristin studiowała na politechnice stanowej w San Luis Obispo w Kalifornii. Feralnego dnia 1996 roku – dzień przed amerykańskim Świętem Pamięci – wybrała się na imprezę urodzinową do domu znajomego. Nic nie zapowiadało, że wydarzy się coś strasznego.
ZOBACZ TEŻ: Profesor Simon z Wrocławia ma bardzo złe przeczucia. Zakażonych koronawirusem nawet pięć razy więcej?!
Kilka godzin później jej znajomi Cheryl Anderson i Tim Davis znaleźli ją półprzytomną na trawniku sąsiada. Dziewczyna prawdopodobnie przesadziła z alkoholem. Znajomi ocucili ją i postanowili odprowadzić na kampus do akademika. Wówczas dołączył do nich Paul Flores.
Pod akademikami trójkę pomagających Kristin opuścił Tim Davis. Jakiś czas później w swoją stronę odeszła Cheryl Anderson. Kristin Smart została pod opieka Paula Floresa, który mieszkał najbliżej niej i „miał po drodze”, by ją odprowadzić. Żadna z osób zaangażowanych w sprawę nie miała wobec niego żadnych podejrzeń lub obaw.
Dzień później Kristin już nigdzie nie było. Policja uniwersytecka poinformowana o tym fakcie uznała, że pewnie tak jak wielu innych studentów po prostu wyjechała na wakacje do rodziny, nie informując o tym znajomych. Dlatego minęło kilka długich dni zanim sprawą zainteresowała się policja, a morderca ten czas wykorzystał do pozbycia się ciała i zatarcia śladów zbrodni.
Takie działanie uniwersyteckiej policji sprawiło, że w 1999 roku zmieniono prawo i od tego momentu każdy taki wypadek zaginięcia studenta musi być zgłaszany służbom.
W 2002 roku Kristin Smart uznano za zmarłą. Nie znaleziono jej ciała ani mordercy. Wszystko jednak wskazuje, że jest nim Paul Flores, który konsekwentnie od 24 lat odmawia składania zeznań korzystając z przysługującego mu prawa by nie obciążać samego siebie.
Co więcej stróże prawa znaleźli w jego domu zakrwawiony kolczyk należący najpewniej do Kristin. Niestety, zgubili go potem, tak samo jak zdjęcie przedmiotu. I choć lokatorzy domu, którzy zajęli go po Paulu potwierdzili, że wyglądał on tak samo jak te noszone przez Kristin, to dowodu fizycznie już nie ma.
W kwietniu 2020 roku policja w Los Angeles jeszcze raz odświeżyła tą sprawę i weszła do jednego z domów w tym mieście. Jednak jak na razie nie wiemy czy w sprawie znaleziono cokolwiek nowego.