31-letnia Tawney Willis z Plymouth w Wielkiej Brytanii okazała się wyrodną matką. Kobieta poszła na imprezę do znajomych zostawiając w domu swojego 9-letniego synka. Frankie Macritchie miał pilnować psa jej przyjaciółki. Kiedy chłopiec został sam na sam z groźnym czworonogiem doszło do tragedii.
Tawney Willis zupełnie nie przejęła się swoim niepełnoletnim synkiem. W jej głowie świtała jedynie myśl o dobrej imprezie zakrapianej alkoholem. Kobieta zostawiła 9-letniego Frankie’go Macritchie z psem przyjaciółki. Chłopiec miał pilnować groźnego czworonoga. Wtedy doszło do tragedii, potężny 45-kilogramowy amstaff zaatakował bezbronne dziecko i zagryzł jej na śmierć. Frankie nie miał najmniejszych szans w walce z potężnym czworonogiem. Na ciele chłopca odnotowano aż 50 śladów po ugryzieniu psa.
W połowie imprezy Tawney postanowiła na chwilę wrócić do domu, aby sprawdzić co dzieje się z chłopcem i czy już śpi. Kiedy Brytyjka weszła do mieszkania zaczęła krzyczeć z przerażenia. W pokoju syna natknęła się na jego zmasakrowane zwłoki. Pod jej nieobecność pies zaatakował dziecko i zagryzł na śmierć. Wszystko na to wskazuje, że amstaff zaatakował 9-latka kiedy zaczął krzyczeć. Chłopiec miał grać w grę na PlayStation przy, której bardzo się emocjonował. Nieodpowiedzialnej matce grozi teraz do 3 lat pozbawienia wolności
źródła: dailymail.co.uk, foto: pixabay.com