Pandemia koronawirusa wciąż nie ustaje i choć tu w Europie wydaje się, że mamy już nad nią jako-taką kontrolę, to w innych rejonach świata zachorowania dopiero nabierają rozpędu. Eksperci od gospodarki zastanawiają się już jednak nad tym, jak będzie wyglądała nasza rzeczywistość po koronawirusie. Ich przewidywania nie są optymistyczne.
Naukowcy z King’s College London i Australian National University opublikowali raport, w którym ocenili perspektywy ekonomiczne świata w związku z pandemią koronawirusa. Zdaniem autorów tego raportu, sytuacja jest zła, a może być jeszcze gorsza i ucierpią na niej przede wszystkim kraje rozwijające się. Liczba osób żyjących poniżej progu ubóstwa znów może wystrzelić powyżej 1 miliarda osób.
ZOBACZ TEŻ: „Moc smaku w ROBAKU” – polski supermarket z kontrowersyjną ofertą! Tylko dla ODWAŻNYCH
Według szacunków uczonych, dochody osób najbiedniejszych na świecie spadają o 500 milionów dolarów dziennie. Z tego powodu to właśnie oni będą najmocniej narażeni na perturbacje ekonomiczne.
Może się tak stać, bowiem w krajach rozwijających się jest najwięcej osób, które utrzymują się tuż ponad granicą ubóstwa. Tym samym są najmocniej narażone na wahnięcia gospodarki i na ponowny spadek poniżej tej umownej granicy.
Skrajne ubóstwo – co to jest?
Organizacja Narodów Zjednoczonych przyjmuje, że za skrajne ubóstwo uznaje się sytuację, w której dzienny dochód człowieka wynosi zaledwie 1,9 dolara (około 7,5zł). Obecnie takich ludzi jest około 700 milionów, ale eksperci uważają że liczba ta może poszybować aż do 1,1 miliarda.
W najgorszej sytuacji są kraje azjatyckie, takie jak Filipiny, Indonezja, Bangladesz, Indie, Pakistan, które do tej pory korzystały na eksporcie bardzo tanich produktów na Zachód. Jeśli popyt na nie spadnie to i lokalne gospodarki mogą bardzo mocno ucierpieć.
Wnioski płynące z raportu nie są optymistyczne – w najgorszym razie koronawirus może cofnąć świat w zwalczaniu ubóstwa o 20 a nawet 30 lat. Leczy czy faktycznie będzie aż tak źle? Przekonamy się już wkrótce.