55-letni pan Jarosław z Wójcic na Opolszczyźnie zaginął w 2013 roku. Ślad po mężczyźnie dosłownie zaginął i zrozpaczona rodzina zaangażowała wielkie środki w poszukiwania. Pomagał m.in. prywatny detektyw i jasnowidz. Swoją pracę wykonywała też oczywiście policja. Tymczasem zwłoki 55-latka znajdowały się cały czas, dosłownie na wyciągnięcie ręki.
Do zaginięcia doszło w czerwcu 2013 roku w Wójcicach niedaleko Otmuchowa w powiecie Nyskim. Gdy policja nie była w stanie pomóc, zdesperowana rodzina poprosiła o pomoc jasnowidza i biuro Krzysztofa Rutkowskiego. Bez rezultatów – nikt nie był w stanie znaleźć 55-latka.
ZOBACZ TEŻ: Tragiczna śmierć burmistrza Drobina. Zginął przygnieciony przez maszynę
Po siedmiu latach w sprawie nastąpił przełom. W sprawę zaangażowali się kryminalni z Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. Postanowili sprawdzić malutki stryszek nad stodołą dobudowaną do domu mieszkalnego, w którym mieszkał pan Jarosław z bliskimi. Okazało się to smutnym strzałem w dziesiątkę.
Na stryszku znaleziono częściowo zmumifikowane zwłoki 55-latka. Zidentyfikowano go dzięki zachowanemu ubraniu. Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna wszedł na stryszek i tam targnął się na swoje życie. Jednak stuprocentową pewność uzyskamy dopiero po przeprowadzeniu badań toksykologicznych i sekcji zwłok.