Petro Poroszenko, prezydent Ukrainy, wyszedł z propozycją do japońskich biznesmenów, aby wzięli udział w prywatyzacji ukraińskich przedsiębiorstw.
Jednak jak na razie żaden z japońskich inwestorów nie zamierza pomnażać swoich pieniędzy na Ukrainie, głównie z powodu niestabliności sytuacji politycznej.
Jak informuje portal sputniknews.pl, prezydent Poroszenko wyszedł już miesiąc temu z podobną inicjatywą do tureckich biznesmenów. Miało to miejsce podczas wizyty na Ankarze. Jak widać, nie przyniosło to zamierzonych skutków, dlatego teraz dotarł do Tokio.
— Ukraina ze swoim rządem tymczasowym, niestabilnością, którą potęgują nieprzerwane działania wojenne, nie jest dla inwestorów nazbyt atrakcyjna. Na dzień dzisiejszy nie ma żadnych konkretnych kontraktów w zakresie oddania w użytkowanie zagranicznym korporacjom zasobów gospodarczych. To znaczy, na dany moment Poroszenko oferuje wszystkim, co tylko może, i czeka, co z tego wyniknie — powiedział Aleksiej Byczkow, rosyjski politolog, kierownik Departamentu Państw WNP Instytutu Badań Politycznych.
BR