Jechał warszawskim tramwajem linii 24. W pewnym momencie stracił przytomność. Zaczęła się walka o jego życie.
Strażnicy Miejscy dostali informację, że od dłuższego czasu w tramwaju znajduje się mężczyzna, a motorniczy nie może go dobudzić. Pasażer oparł się głową o szybę, miał zamknięte oczy i nie odzywał się.
– Nie reagował na żadne bodźce, ciężko oddychał, był nieprzytomny. Funkcjonariusze natychmiast wezwali pogotowie ratunkowe, wynieśli mężczyznę z tramwaju, położyli w bezpiecznym miejscu i ułożyli w pozycji bocznej bezpiecznej – podała Straż Miejska w Warszawie.
30-letni mężczyzna miał przy sobie stumililitrową butelkę po leku. Była jednak pusta.
Gdy czekano na karetkę, mężczyzna przestał oddychać. Miał też niewyczuwalne tętno.
Strażnicy Miejscy ruszyli z resuscytacją krążeniowo-oddechową. Akcja ratunkowa była kontynuowana do czasu przyjazdu ratowników. Ci walczyli o życie mężczyzny jeszcze przez trzy kwadranse.
– Kiedy czynności życiowe wróciły, jeden z ratowników powiedział, że mężczyzna „był już jedną nogą na tamtym świecie”. Mężczyzna został przewieziony do szpitala – czytamy w relacji Straży Miejskiej.
Warto wspomnieć o innej sytuacji. Jechała elektryczną hulajnogą. W pewnym momencie upadła. Miała obrażenia twarzy, ale okazało się, że to nie wszystko. Do zdarzenia doszło w Gapininie. 51-latka miała 2,5 promila alkoholu w organizmie. Na dodatek poruszała się niewłaściwą stroną drogi. Otrzymała mandat karny. Na szczęście doznała tylko niezagrażających życiu obrażeń twarzy.
Zobacz także: Mógł umrzeć we własnym domu. Zamknął drzwi i…
Fot. Pixabay