Polska powinna wykorzystać szansę i zaprosić do naszego kraju bogatych i wykształconych pracowitych mieszkańców Europy Zachodniej, którzy z powodu niekontrolowanego napływu obcych kulturowo imigrantów coraz częściej w swoich miejscach zamieszkania obawiają się o zdrowie, a nawet życie.
Z raportu International Business Times wynika, że terroryzm i imigranci są powodem tego, że w 2015 roku aż 10 tysięcy milionerów opuściło Francję (to 3 procent z całkowitej liczby milionerów) i w najbliższych latach oczekuje się wzrostu tej tendencji. Sprawa dotyczy nie tylko Francji, ale także innych krajów Europy Zachodniej. – Duża część europarlamentarzystów zaczęła normalnie mówić, bo jeszcze 1,5 roku temu uznawali, że ich to nie dotyczy, będą mieli forsę, ochronę, nic się nie dzieje. Ale zobaczyli, że żadna forsa, żadna ochrona nic nie da, bo jak się mieszka na osiedlu, gdzie tamci są, to też jest się narażonym, ja, moja żona, moja córka, mój syn. Jesteśmy narażeni na śmierć, na gwałty, na pobicie, na okradzenie… Zaczęli czuć, bo ich zobaczyli na własne oczy na własnej ulicy. Dojedzie jeszcze paru [imigrantów – przyp. TC], to otrzeźwieje więcej – powiedział Stanisław Żółtek, europoseł KNP. Jedna z asystentek europosła KNP Michała Marusika wynajęła w muzułmańskiej brukselskiej dzielnicy Molenbeek dość tanio mieszkanie. Jednak mimo że zapłaciła kaucję i czynsz za miesiąc z góry, po dwóch dniach musiała się wprowadzić. Nie była w stanie tam mieszkać.
Zdaniem europosła Żółtka, zamachy terrorystyczne są tylko kroplą przelewającą czarę, natomiast główna rzecz, która teraz uderzy w ludzi mieszkających w Europie Zachodniej, to jest obecność imigrantów właśnie na ulicach. Imigranckie zamieszki i demolowanie sklepów czy palenie samochodów są we Francji na porządku dziennym i problem narasta. To samo dzieje się w Niemczech. – Jak w małej miejscowości jest stu przybyszów, to jest źle. Czasem bywa, że jak jest stu pięciu albo stu dziesięciu, to będzie przekroczony pewien próg. To się tragedia robi – ocenił Żółtek. – W niektórych miejscach we Francji już nie da się żyć. Parszywe życie. Dookoła gnój, brud, smród, strach, awantury, latające widelce – powiedział Żółtek. – Jeżeli trafili tak, że wokół ich domu zaczęło się robić dziadostwo, to ten dom muszą utracić. I tak się muszą gdzieś przenieść, nie mogą tam być – zauważył, dodając, że „ma znajomych w Niemczech i jest problem. Wystarczy w małym miasteczku kilku takich [imigrantów – przyp. TC] i już jest kłopot”. W takiej sytuacji decyzja o wyjeździe jest łatwiejsza – można przenieść się w inne miejsce we Francji, ale można też wyjechać do Polski. – Ja bym chciał, żeby tłumy Francuzów, Niemców przyjeżdżały i osiedlały się w Polsce – dodaje Żółtek.
A może by zaprosić tych wszystkich bogatych i wykształconych uciekinierów z Europy Zachodniej, aby osiedlili się w Polsce na stałe? Nam, a nie swoim krajom budowaliby dobrobyt, tak jak teraz Polscy Anglikom czy Irlandczykom. – Najbardziej sensowne jest przyjmowanie osób gruntownie wykształconych, o wysokich kwalifikacjach zawodowych, które chcą się asymilować. Pozwoli to wykorzystać ich kompetencje w branży innowacyjnej. W ostatnim czasie polski rząd informował o planach rozwojowych i dużych nakładach na dynamizację gospodarki innowacyjnej, tak więc przyszła polityka imigracyjna powinna również przewidywać wykorzystanie imigracji do rozwoju innowacji – powiedział dla Interii Łukasz Białek, ekonomista i analityk gospodarczy. To już się dzieje. Młodzi Anglicy, Hiszpanie czy Francuzi chcą emigrować Polski. Marc Petit przed imigrantami i ciągłymi zamieszkami na przedmieściach francuskich miast uciekł do Sopotu i chce tu sprowadzić swoje dzieci. – Moja ojczyzna od pewnego czasu ma ogromne problemy z imigrantami, to kłopot, z którym kolejne władze nie bardzo umieją sobie poradzić (…). Ostre zamieszki, tzw. bunt przedmieść z 2005 roku uświadomił nam, że Francja to już nie jest kraj bezpieczny – podjęliśmy decyzję, by wyjechać do Polski – mówił w listopadzie 2015 roku w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” Petit. – We Francji jest już blisko 10 mln muzułmanów. Trudno mówić o integracji. Proporcje zachwiały się, bywa, że to Francuzi muszą dostosować się do tych, którzy są w naszym kraju gośćmi. Francji, którą pamiętam sprzed 40 lat już nie ma – dodał.