„Beijing Bikini” to określenie praktykowanej latem w Chinach przez mężczyzn, najczęściej w średnim wieku lub starszych – podciągają koszulki, odsłaniając brzuch jako sposób na ochłodę w upalne dni. . To zjawisko wynikające z przystępnych środków pozwalających złagodzić skwar – niektórzy sięgają po tradycję medycyny chińskiej, zgodnie z którą odsłonięty brzuch ułatwia przepływ „qi”.
W mediach społecznościowych trend budzi mieszane uczucia. Dla jednych jest zabawnym, a zarazem praktycznym sposobem na walkę z upałem, inni dostrzegają w nim brak taktu i niewłaściwy gest względem norm społecznych.

Reakcje władz i debata publiczna
W wielu miastach, takich jak Jinan, Tianjin, Handan, a także w Pekinie, lokalne władze wprowadziły zakazy odsłaniania brzucha. Jako argumenty podawano „psucie wizerunku miasta”, „niecywilizowane zachowanie” oraz dbałość o higienę publiczną.
Choć takie restrykcje spotkały się z poparciem części społeczności, wielu komentatorów – jak wice-rektor Chińskiej Akademii Nauk Społecznych Chen Tao – uważa zakazy za przesadne. Ich zdaniem lepsze byłoby edukowanie obywateli w kwestii etyki niż karanie za drobne przewinienia.
Tutaj przykład mężczyzny, który z dumą pokazuje brzuch i kreatywnie walczy z upałem:
Czy moda wraca?
W mediach społecznościowych pojawiają się relacje świadczące o powrocie trendu – także wśród młodszych pokoleń, próbujących „odzyskać” go jako rodzaj ironicznej reakcji lub estetycznego wyrazu indywidualizmu.
Beijing Bikini, choć z pozoru błahy i podszyty humorem, odsłania znacznie więcej niż tylko męski brzuch w miejskim upale. To symbol tarcia pomiędzy tym, co lokalne i spontaniczne, a tym, co zunifikowane i „cywilizowane”. Dla jednych to nieestetyczny relikt minionej epoki, dla innych – wyraz ludowego sprytu i pogodnego stosunku do ciała. Niezależnie od tego, po której stronie barykady stoi miejskie oko kamery czy policyjny megafon, jedno jest pewne: latem w Chinach nie tylko asfalt parzy – parują także społeczne normy, przyzwoitość i pojęcie komfortu. A może właśnie w tej zgrzanej niejednoznaczności tkwi urok współczesnych metropolii – balansujących między przykrą koniecznością elegancji a potrzebą zwykłego ludzkiego oddechu?
Justyna Walewska
