Po tak zwanej dobrej zmianie, czyli od kiedy na fotelu prezesa zasiał Kurski, niepodważalnie Telewizja Publiczna przechodzi pewne zawirowania.
Najpierw problemy z Opolem, później z programem „Jaka to melodia”, z TVP 2 pożegnał się Robert Makłowicz, teraz po 21 latach odchodzi Paulina Chylewska, a sprawa Janowskiego nadal nie została rozstrzygnięta.
Czarne chmury wiszą również nad Anną Popek, która dawniej nie znikała ze srebrnego ekranu. Teraz mimo wielu starań i propozycji z jej strony nikt nie jest zainteresowany jej twarzą. Dlaczego? Nie wiadomo.
Dziennikarka zabrała ostatnio głos w tej sprawie:
Pracodawca decyduje, jak korzysta z pracowników – komentuje.
Jak widać z Anny Popek, która wielokrotnie udowodniła swój profesjonalizm, nie korzysta w ogóle.
Przypisywano mi, z dużą zjadliwością, jakoby miałam być twarzą Kurskiego. Pracuje w telewizji od ponad 20 lat, więc w naturalny sposób stałam się twarzą Telewizji Publicznej. Mogę powiedzieć, że jestem swoją własną twarzą. Nikogo więcej – komentuje z nutką goryczy.
Dziennikarka nie ma propozycji ze strony TVP, jej szybko rozwijająca się kariera stanęła w miejscu, teraz na świeczniku są inni: Olszański, Richardson, Kamel, Rogalska. Nawet kosmetyczka znalazła zatrudnienie jako prezenterka (Marcelina Zawadzka), a profesjonalistkę odsuwa się na bok.
Ciekawe co jeszcze szykuje prezes TVP, zamierza pozbyć się Popek, a może odsunięcie na bok to kara. Ale za co?
Tak czy siak Telewizja Publiczna pomału traci swoją dawną świetność i z obecnym prezesem zaczyna raczej przypominać TVN niż obiektywną telewizję publiczną.
Pozostaje tylko współczuć, tym, którzy spędzili szmat czasu w TVP, a teraz są wykopywani, albo odchodzą z bliżej nieokreślonych powodów.
Źródło FAKT
MM