Właśnie trwa 26 finał WOŚP. Wśród aukcji znajdziemy skrajnie różne rzeczy. Możemy np. zagrać ze Schetyną w koszykówkę. Ale jest też aukcja, która wywołała oburzenie po prawej stronie – licytacja kolekcji krawatów Piotra Szczęsnego, „Szarego Człowieka”, który spalił się pod PKiN w ramach protestu przeciwko władzy PiS. Czy aukcje charytatywne powinny obejmować także takie przedmioty ewidentnie kojarzące się z polityką?
„ Część unikalnej kolekcji krawatów Piotra Szczęsnego – Szarego Człowieka. Kolekcja powstawała przez ostatnie kilkanaście lat i towarzyszyła Piotrowi, gdy szkolił i prowadził konsultacje dla samorządów na terenie całej Polski. Przez te lata kolekcja żyła: krawaty były często prezentami dla przyjaciół oraz kolegów i koleżanek trenerów. Kolekcja była sukcesywnie uzupełniana o nowe egzemplarze. W chwili przekazania na aukcję cała kolekcja liczyła około 330 krawatów.”
– napisano na aukcji WOŚP. W momencie pisania artykułu cena wynosi już 350 złotych. Krawaty przekazał syn Piotra Szczęsnego.
Aukcja należy do sztabu WOŚP przy Gazecie Krakowskiej. Jednak poza zainteresowaniem wywołuje ona także ogromne kontrowersje. Gorzkich słów nie szczędzi część dziennikarzy i internatuów.
„A spalonej koszuli się nie dało? Jest jakaś granica żenady?” – napisał Stanisław Janecki, publicysta i dziennikarz.
Czy wykorzystywanie ludzkiej tragedii w takiej aukcji to dobry pomysł? Cóż, mamy bardzo mieszane uczucia, ale nie ulega wątpliwości, że więcej dobrego mogą zrobić krawaty Piotra Szczęsnego, jeśli zysk z ich sprzedaży pójdzie na szczytny cel, niż jego samobójstwo.
wp.pl/twitter.com/