Choć od tragedii na Nanga Parbat mijają już cztery miesiące, Elisabeth Revol nie potrafi otrząsnąć się z przeżytego dramatu. We wzruszającym wpisie na portalu Facebook skierowała swoje słowa do Tomasza Mackiewicza, który pozostał na zboczach Nangi. Swój wpis nazwała „listem pożegnalnym”.
Moje myśli wciąż wracają do Tomka, Nangi i tych emocji. Gdy jestem sama, tysiące słów, niuansów, myśli, przychodzą mi do głowy jednocześnie.
– pisze Francuzka na Facebooku i otwarcie przyznaje, że wciąż bardzo często wspomina Tomasza Mackiewicza, jego życiową filozofię i podejście do wspinaczki.
„Tomek był jednym z najbardziej wolnych i niezależnych ludzi, jakich znałam. Był nadzwyczajny. Himalaizm, który uprawiał zimą na Nandze, był sposobem jego życia”
Swój wpis Elisabeth Revol nazwała „listem pożegnalnym”, choć przyznaje, że nie chciałaby się z nim żegnać.
„Doświadczyłam z tobą niezwykłych chwil, miałam okazję przeżyć niesamowite uniesienia, razem robiliśmy piękne i autentyczne rzeczy”
– napisała w dalszej części himalaistka. Twierdzi, że to właśnie Tomek zaszczepił w niej prawdziwą miłość do gór i chęć przebywania w nich, w ciszy i skupieniu.
W swoim liście Francuzka wraca także do wydarzeń z 25 i 26 stycznia, kiedy udało jej się zdobyć z Mackiewiczem szczyt Nanga Parbat. To właśnie wtedy stan polskiego wspinacza miał gwałtownie się pogorszyć.
„Nie zauważyłam momentu, w którym przekroczyłeś granicę ekstremum: gdybym tylko mogła dostrzec ten znak. Nie wiem, kiedy zaczęłam cię tracić, kiedy przekroczyłeś punkt bez powrotu, czy sam to czułeś? 90 metrów poniżej szczytu nadal czułeś się dobrze. Potem niewiele rozmawialiśmy, ale nie mniej lub nie więcej niż wcześniej. Byliśmy bardzo skupieni na wspinaniu się… Wciąż nie wiem, jak to się stało, że dziś się żegnamy. Jedynym co odczuwam, jest twoja nieobecność i cała fala uczuć”
Tobie zawdzięczam życie, Tomek
Elisabeth Revol przyznała także, że najpewniej gdyby nie upór Mackiewicza, zginęłaby tam razem z nim:
„Tobie pierwszemu zawdzięczam swoje życie, Tomek, ponieważ gdybyś nie miał siły i odwagi, by zejść do poziomu 7280 metrów, tej mroźnej nocy, w survivalowych warunkach, z 25 na 26 stycznia, mnie też by już tu nie było, byłabym tam z tobą”
Na koniec wspinaczka podziękowała Mackiewiczowi za to, że „był tym, kim był”. Ten bardzo emocjonalny wpis pokazuje nam jak mocno tragedia Nangi tkwi w sercu Elisabeth. Choć emocje opinii publicznej opadły i my, zwykli świadkowie tego dramatu już dawno żyjemy swoim życiem, ona dalej boryka się z potężnym ciężarem. Mamy nadzieję, że czas uleczy rany i Eli stanie jeszcze na nogi.
wprost.pl/ facebook.com