Oglądam mistrzostwa jednej z dyscyplin tanecznych. Trafiłam akurat na „blok” z występami dziecięcymi. Zespoły prezentowały różny poziom i oczywiście różne układy taneczne, ale jedno zwróciło moją uwagę:
Dlaczego 7- czy 11-letnie dziewczynki wykonują prowokujące gesty? Dlaczego tak małe dziewczynki uczone są seksualnych póz? Czy po to, by już w gimnazjum grać z chłopcami w… słoneczko?
Inne sytuacje to różnego typu pogramy talent show przeznaczone dla dzieci. Dobrze, gdy dzieci mają różne talenty rozwijane przez rodziców, ale program TV z dorosłym jury chyba nie jest miejscem dla dzieci. Często na twarzach maluchów widać prawdziwe zakłopotanie. Bo co ma zrobić kilkuletnie dziecko, gdy słyszy od gwiazdy słowa typu:
Uwielbiam Cię! Jesteś wielki!
Przecież dzieci większość naszych słów biorą dosłownie! Takie publiczne „podlizywanie się” małym uczestnikom programu przez gwiazdorskie jury budzi w dzieciach zażenowanie. Widać wtedy, że nie wiedzą one, jak zareagować.
A co z bardzo, bardzo elokwentnymi dziećmi? Słyszę siedmiolatkę, która mówi mi, że te perfumy są unisex i na dodatek wie, co to znaczy (że i dla panów, i dla pań). Słyszę dzieci ripostujące, które używają bardzo dorosłego słownictwa i myślę… czy to jest dziecięce?
Często się zastanawiam, czy dzieci mają od małego uczyć się seksualności? Być przeintelektualizowane?
Zastanawiam się, gdzie są dzieci? Te dzieci – naturalne, wesołe, energiczne, nieświadome problemów świata?
Na szczęście jeszcze są 🙂 Można czasem pooglądać tańce – wdzięczne i dziecięce, a przecież nadal profesjonalne, można spotkać mądre i inteligentne dzieci, a jednak… dziecięce. I osobiście wolę te dzieci niż starych–młodych.