Rodzice oskarżyli wykonawcę zjeżdżalni i właścicieli o morderstwo. Uważali, że maszyna została od początku do końca źle zaprojektowana z pełnym zignorowaniem zasad bezpieczeństwa. W niewyobrażalnym i koszmarnym wypadku ich dziecko straciło życie.
Zjeżdżalnia wodna Verrückt znajdowała się w Kansas City. Miała 50 metrów wysokości. W 2016 roku 10-letni Caleb Schwab wypadł na pontonie ze zjeżdżalni i z wielką prędkością uderzył w metalowy słup. Doprowadziło to do jego dekapitacji i śmierci na miejscu.
ZOBACZ: Mazowsze: MAKABRYCZNE samobójstwo. Zabiła się piłą do żywopłotów!
Zarzuty usłyszeli m.in. Jeffrey Henry, John Schooley i Tyler Miles, ale też współwłaściciele Schlitterbahn Waterparks and Resorts, projektant i dyrektor operacyjna. Rodzice upierali się bowiem przy tym że zaniedbali zasady bezpieczeństwa i zrobili to w pełni świadomie.
Oskarżyciele powoływali się na opinie eksperta i na jeden z odcinków programu Xtreme Waterparks”, jednak sąd odrzucił te dowody jako łatwe do podważenia.
Ten dowód nie powinien nigdy być przedstawiony ławie przysięgłych. Film jest fikcyjną i udramatyzowaną wersją zdarzeń i został stworzony dla celów rozrywkowych
– powiedział sędzia prowadzący rozprawę i zdecydował o odrzuceniu oskarżeń.
Rodzice Caleba otrzymali już od twórców zjeżdżalni 20 milionów dolarów odszkodowania. Ale nie dziwi nas wcale, że szukali konkretnych winnych śmierci swego dziecka. Sama konstrukcja została zaś wyburzona w 2018 roku.