Salony piękności mają też swoją mroczną stronę. Choć mają być świątyniami piękna, relaksu, zdrowia i dobrego samopoczucia, to odwiedzające je klientki nie zawsze mają wiele wspólnego z tymi ideałami. Pewna kosmetyczka opowiedziała o najgorszych sytuacjach związanych z pracą w tej branży.
Magda od sześciu lat pracuje jako kosmetyczka w jednym z warszawskich salonów urody. Zajmuje się przedłużaniem rzęs. W rozmowie z dziennikarką Wirtualnej Polski opowiedziała o najgorszych sytuacjach jakie spotkały ją w pracy.
ZOBACZ: Brutalnie zamordowali własną matkę: „wyłupili oczy, wyciągnęli wnętrzności”. Powód PRZERAŻA
Po pierwsze, bardzo często klientki zwierzają się jej z największych sekretów. Opowiadają o zdradach, problemach z mężem, pracą, seksem, zdradzają firmowe tajemnice i wiele, wiele innych. Znoszenie takich wyznań, to bardzo duży ciężar dla psychiki.
Może nawet gorsze są jednak klientki nie dbające o higienę. Czasem wynika to z braku świadomości, a czasem… z racji zawodu. Magda rzadko odmawia wykonania zabiegu, ale w wypadku tej prostytutki była zmuszona poprosić ją o wyjście z lokalu:
Ostatnio pojawiła się też prostytutka, która zdecydowanie nie była ekskluzywna. Miała bardzo przetłuszczone włosy, ubrudzone kuse ubranie, do szpilki przyczepiony był papier toaletowy. „Chyba u pani zasnę, bo wracam prosto z nocki” – powiedziała.
Kiedy zobaczyłam jej rzęsy, musiałam odmówić wykonania przedłużania. Nigdy nie widziałam takiego brudu. Rzęsy były obklejone czymś białym i lepkim… Zapytałam jej, co to jest, choć się domyślałam. Odpowiedziała, że to tylko tusz, bo nie zdążyła jeszcze zmyć makijażu.
– opowiedziała dla kobieta.wp.pl kosmetyczka.
Cóż, ten sugestywny opis sprawił, że odechciało nam się w redakcji drugiego śniadania!
kobieta.wp.pl/ foto: pixabay