Chcą podniesienia dopuszczalnego stężenia alkoholu we krwi dla kierowców do 0,5 promila. Odpowiedni projekt zmian w przepisach trafi do Ministerstwa Infrastruktury już niedługo.
Jak informuje portal gloswielkopolski.pl, propozycja wprowadzenia zmian w ilości dopuszczalnego stężenia alkoholu we krwi u kierowców trafiła do Maciej Banaszka z grupy doradców ministra infrastruktury w dziedzinie bezpieczeństwa ruchu drogowego.
— Skończmy z fałszywym obrazem przedstawiającym pijanych Polaków za kierownicą – powiedział Maciej Banaszak, dodając, że to nieprawda, iż większość wypadków samochodowych powodują pijani kierowcy. — W Polsce panuje swoista legenda szczególnie propagowana przez policję i niektóre media, że większość wypadków powodują w naszym kraju pijani kierowcy – stwierdził.
Wedlug Banaszka główną przyczyną jest zły stan dróg, samochodów. Dodaje, że fikcją są kary za jazdę po pijanemu.
— Zabierane jest prawo jazdy, kierowca dostaje wyrok. Ale i tak nie pójdzie do więzienia, bo w kolejce do odsiadki czeka około 40 tysięcy osób – wyjaśnił.
Dlatego wzorem krajów Europy Zachodniej odpowiedzialni za bezpieczeństwo na drogach chcą zmian limitów w ilości dopuszczalnych promili alkoholu u kierowców.
— Z przeprowadzonych na zlecenia Ministerstwa Transportu Wielkiej Brytanii badań wynika, że po 30. roku życia jeśli ktoś ma 0,5 do 0,8 promila alkoholu we krwi to funkcjonuje tak jak osoba, która nic nie wypiła – tłumaczył Banaszak.
Dlatego w propozycji, która będzie wkrótce dyskutowana proponuje się zapis, aby dla kierowców od 30. roku życia dopuszczalny poziom był 0,5. Wskazanie do 0,8 promila byłoby wykroczeniem, a dopiero powyżej tego progu traktowane jako przestępstwo.
Nowy zapis ma spowodować, że jeśli do kolacji wypijemy lampkę wina lub piwo, to będziemy mogli swobodnie samochodem dojechać do domu.
BR