Tego widoku świadkowie przebywający feralnego dnia w jednym z poznańskich barów nie zapomną do końca życia. Gwar i wesołe rozmowy przerwała eksplozja, po której cztery osoby zostały poparzone. Wśród nich najciężej ranną była 30-letnia barmanka.
Daria B. lubiła swoją pracę i wszyscy wspominają ją jako dobrą i uczynną osobę. Wydawałoby się, że praca barmanki nie niesie za sobą zagrożeń większych, niż użeranie się z pijanymi klientami. Niestety, stało się coś znacznie gorszego.
ZOBACZ TEŻ: Makabryczny wypadek – sarna ZABIŁA dwie osoby. Zobacz jak do tego doszło
W pewnym momencie eksplodował pojemnik paliwem do biokominka. Substancja zawierała alkohol i rozprysnęła się na wszystkie strony. Najciężej poparzona została właśnie barmanka – 80% jej ciała ucierpiało w wyniku wypadku. Trzy inne osoby zostały znacznie lżej ranne.
Kobieta trafiła do szpitala i choć była w bardzo ciężkim stanie, to przez kilka dni jej stan zdawał się powolutku poprawiać. Lekarze zaczęli zastanawiać się nad przeszczepem skóry z pleców – jedynego miejsca, którego nie zranił ogień.
Nagle, w nocy z czwartku na piątek stan Darii nagle się pogorszył. Kilkugodzinna walka o jej życie zakończyła się klęską. Kobieta zmarła, a odpowiednie służby wciąż usiłują ustalić jak mogło dojść do tak przerażającego wypadku.
fakt.pl/ foto: zdjęcie ilustracyjne