Do dramatycznych chwil doszło kilka dni temu w ZOO w Zurychu. Zastrzelenie krokodyla była koniecznością, bo zwierzę nagle…
Krokodyl filipiński – mieszkaniec ZOO w Zurychu musiał zostać zastrzelony, bo inaczej mogłoby dojść do straszliwej tragedii. Zwierzę złapał w paszczę rękę swojej opiekunki i nie chciał jej wypuścić.
Dramat rozegrał się wtedy, gdy jego opiekunka weszła do jego klatki, by mu posprzątać. A nagle krokodyl zaczął zachowywać się agresywnie i złapał w swoją paszczę rękę kobiety i nie chciał jej puścić. Swoimi zębiskami trzymał jej rękę przez kilka minut. Zwierzę nie reagowało na nic i było bardzo agresywne.
I właśnie wtedy padła decyzja, że jedyną opcją, by uratować życie kobiety jest natychmiastowe zastrzelenie krokodyla. Tu liczyło się przede wszystkim życie opiekunki tego zwierzęcia. Po tym jak krokodyl padł, zaatakowaną kobietę przewieziono do szpitala. Okazało się, że jej życiu nie zagraża już żadne niebezpieczeństwo, a stan jest dobry.
ZOBACZ TEŻ: Będzie WOJNA z Rosją?! Prezydent Andrzej Duda 6 stycznia…
Dyrekcja ZOO w Zurychu poinformowała, że to taka pierwsza tragedia od ponad trzydziestu lat, kiedy zwierzę kogoś zaatakowało i trzeba było je odstrzelić. Nie wiadomo dokładnie dlaczego krokodyl tak się zachował w stosunku do swojej opiekunki.
Źródło: o2.pl