Składanie życzeń z okazji urodzin jest bardzo miłym zwyczajem, to trzeba przyznać. Jednak kiedy ich adresat nie może odpowiedzieć na nie osobiście, ani nawet w zasadzie ich przyjąć – robi się nieco niezręcznie.
Premier Mateusz Morawiecki złożył życzenia sędziemu, którego działalność przypadła na czas zawiązania pierwszej Solidarności. Na początku lat 80. został prezesem Sądu Wojewódzkiego w Warszawie. Sędzia Józef Wieczorek znany był przede wszystkim ze swojej odporności na naciski władz komunistycznych i w związku z tym już w 84 roku został odsunięty. Nic więc dziwnego, że premier postanowił złożyć życzenia człowiekowi, który walczył w obronie niepodległej ojczyzny.
Czytaj także: Zderzenie z Teslą – elektryk skończył w dwóch częściach…
Życzenia niestety nie dotarły do adresata
Okazało się jednak, że na życzenia z okazji setnej rocznicy urodzin sędziego odpowiedział jego syn. Koperta z kancelarii premiera trafiła co prawda pod właściwy adres, ale samego adresata niestety nie było. Wszystko to z błahej przyczyny: słynny sędzia zmarł 24 lata temu. Na życzenia odpowiedział natomiast syn Józefa Wieczorka. Oba listy opublikował portal OKO.press
Szanowny Panie Premierze! Był Pan uprzejmy przesłać do mojego Ojca, Józefa Wieczorka życzenia z okazji 100 rocznicy urodzin. Niestety, mój Ojciec zmarł 15 lipca 1996, więc nie może osobiście podziękować Panu za te życzenia. To, że określenie Bartłomieja Sienkiewicza »państwo polskie istnieje teoretycznie« zamanifestowało swoją aktualność po prawie pięciu latach rządów PiS-u akurat w związku z 100. rocznicą urodzin mojego Ojca – wydaje mi się być chichotem historii.
Czytaj także: Górnik wpuścił Gretę do kopalni. Środowisko go wykluczyło
Syn słynnego sędziego postanowił nieco premierowi o swoim ojcu opowiedzieć: „(…) w kontekście znojnej pracy wykonywanej przez PiS celem podporządkowania sobie wymiaru sprawiedliwości, chciałbym Panu przybliżyć postać mojego Ojca”.
Ojciec został w czasach „Solidarności” pierwszym prezesem Sądu Wojewódzkiego w Warszawie. Do dziś podlegli mu wtedy sędziowie wspominają Jego pryncypialną postawę wobec nacisków władzy, przed którymi ich bronił. W związku z jego niedyspozycyjnością, czyli zbyt małą ilością wyroków skazujących działaczy opozycji w czasie stanu wojennego, został w styczniu 1984 r. zastąpiony przez Romualda Soroko. Prawą ręką nowego prezesa został sędzia Andrzej Kryże skazujący działaczy opozycji demokratycznej w czasach PRL. (…) Opisane działania nie przeszkodziły Pańskiej Partii w promowaniu sędziego Kryże.
Reforma sądów i Morawiecki wciąż na tapecie
Andrzej Wieczorek postanowił również wykorzystać nadarzającą się okazję i w liście wypowiedział się na temat reformy sądów.
Po przejęciu przez PiS władzy Kryże został sekretarzem, a potem nawet wiceministrem sprawiedliwości w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego (2005-07). W 2007 r. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro przedstawił jego kandydaturę do powołania na stanowisko sędziego Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Krajowa Rada Sądownictwa odrzuciła ten wniosek. Później Zbigniew Ziobro mianował Andrzeja Kryże prokuratorem Prokuratury Krajowej.
Z tej perspektywy również kariera pana prokuratora Stanisława Piotrowicza w państwie rządzonym przez Pana formację jawi się jako nieprzypadkowa – jest po prostu logicznym następstwem jego dyspozycyjności dla władz PRL, bo gwarantuje i Wam jego pełne oddanie. Bo przede wszystkim tego – ślepego, bezrefleksyjnego posłuszeństwa oczekujecie od swoich nominatów.
Czytaj także: Susza w środku zimy. Ceny żywności poszybują latem
Na zakończenie syn Andrzeja Wieczorka wysnuł pewną ciekawą tezę:
Wiem, że Ojciec byłby zdruzgotany prowadzoną dziś nagonką na sędziów i tym, jak Pańska formacja niszczy fundamenty państwa prawa. Może i dobrze, że los oszczędził mu obserwowania waszych działań, tak bardzo przypominających najgorsze wzorce późnego PRL, który po wyborach 1989 roku wydawał się być systemem na zawsze minionym.
Jak się jednak okazuje – nie we wszystkich aspektach.
Czy premier Morawiecki pożałował brak wcześniejszego „researchu”? Nie dość, że tego typu działanie należy uznać za ogromne faux pas, to jeszcze przyczyniło się ono do nagłośnienia sprawy reformy sądów. I tak już dosyć głośnej zresztą…