Dawid ma 23 lata i tuż przed wybuchem pełnoskalowej epidemii koronawirusa 2019-nCoV uciekł z chińskiego miasta Chengdu. Na swojej stronie na Facebooku prowadził relacje, w których pokazywał jak wygląda sytuacja w Państwie Środka. Teraz opowiada, o koronawirusie.
Dawid studiował w Chengdu na University of Electronic Science and Technology inżynierię mechaniczną. Miał stypendium chińskiego rządu i właśnie zaczął studia magisterskie. Gdy jednak sytuacja w tym państwie zaczęła się pogarszać, postanowił wrócić z przerwy międzysemestralnej prosto do Polski. Teraz opowiada, co działo się w Chinach, gdy jeszcze tam był i co wiemy o nowym koronawirusie…
Chengu znajduje się nieco ponad tysiąc kilometrów od Wuhan, epicentrum zarazy. Mimo to uczelnia Dawida szybko zaczęła reagować na niepokojące doniesienia o zachorowaniach. Opowiedział o tym Wirtualnej Polsce:
Na początku władze uczelni apelowały tylko o ostrożność, potem sukcesywnie wprowadzały nowe zalecenia. Odradzili wychodzenie z akademika, wprowadzili sprawdzanie legitymacji na wejściach, żeby nikt obcy nie wszedł, zamknęli bibliotekę. Teraz można przebywać poza kampusem tylko do 20, a przed wyjściem trzeba obowiązkowo zadzwonić do swojego opiekuna. Na razie nic się nie mówi o przesunięciu rozpoczęcia semestru.
– tłumaczy młody Polak.
ZOBACZ TEŻ: NIEWYOBRAŻALNY sukces naukowców: mumia PRZEMÓWIŁA po 3 tysiącach lat!
Najbardziej zastanawiające jest to, jak służba zdrowia, nie tylko w Polsce, podchodzi do ryzyka zarażenia koronawirusem. Z opowieści Dawida wynika, że nikt za specjalnie się nim nie przejmował:
Nikt mnie nie kontrolował, nic nie sprawdzał. Sam kupiłem maski i miałem je na sobie przez całą podróż – na lotniskach, w samolotach. Maski należy zmieniać co około 4 godziny – ja wykorzystałem ich 5. Na pytanie, co należy robić po powrocie do Polski, konsulat nie potrafił mi odpowiedzieć. Lekarze z kolei, jeśli się ktoś do nich uda na własną rękę, mierzą temperaturę, odsyłają do domu i każą zgłaszać ewentualne objawy.
Dopóki Polak był w Chinach sytuacja nie wyglądała źle. Ludzie starali się żyć normalnie:
W Chengdu jest spokojnie, wzmożona ostrożność, maski itd. Brak paniki. Jeśli chodzi o Wuhan, to miasto jest puste. Jeśli pojawia się panika, to tylko w ognisku wirusa, w tych zatłoczonych szpitalach. Wuhan to kilkunastomilionowe miasto o gigantycznej powierzchni, więc na jego obrzeżach też jest spokojnie. Mieszkańcy siedzą w domach i wychodzą praktycznie tylko na zakupy.
Dawid od ponad dwóch tygodni jest już w Polsce, a ponieważ nie wystąpiły u niego żadne objawy, może być niemal pewny, że nie zaraził się koronawirusem. Miejmy nadzieję, że podobnie będzie z pozostałymi Polakami wracającymi z Chin.