W szpitalach brakuje maseczek. Winny może być właściciel polskiej firmy. To on skupował niezbędny towar.
Polskie szpitale cierpią z powodu niedoborów sprzętu. Brakuje niemal wszystkiego. Odpowiedzialny za takie zachowanie może być właściciel polskiej marki, który wykupił ogromną ilość niezbędnego nam teraz produktu.
Pod koniec stycznia tego roku już było wiadomo że koronawirus jest poważnym zagrożeniem. W Chinach przedsiębiorcy zamykali fabryki. Ci, którzy tego nie robili, musieli zapewnić swoim pracownikom odpowiednie środki bezpieczeństwa. Na początku lutego zapadła haniebna decyzja właściciela LPP.
W polskich placówkach medycznych niezbędne są m.in. maseczki ochronne. To dzięki nim pracować bez obaw o swoje zdrowie i życie mogą lekarze i personel medyczny. Właściciel firmy LPP wykupił nawet milion maseczek z polskiego rynku i wysłał do swoich zagranicznych fabryk.
Polska firma odzieżowa LPP, do której należą takie marki jak Reserved, Mohito, House, Cropp i Sinsay ma swoje fabryki w Chinach. Na początku lutego firma postanowiła wysłać ogromną ilość masek dla swoich chińskich pracowników, aby Ci mogli dalej produkować ubrania. Wszystkie maseczki ochronne pochodziły z polskiego rynku.
ZOBACZ: Lewandowscy podarowali OGROMNE pieniądze. Zalała ich fala HEJTU
Firma twierdzi, że wysyłała maski potrzebującym, m.in. pracownikom, którzy przebywali w domu. Dostali je także pracownicy innych zaprzyjaźnionych firm. Zaprzecza także, że masek miało być aż milion.
Całą akcję przeprowadziliśmy sprawnie, bo ostatecznie do stref bezpośredniego zagrożenia wysłaliśmy 510 tys. masek – cytuje oświadczenie firmy portal Newsweek.pl
Nawet jeśli maseczek było tylko pół miliona i zostały wysłane do potrzebujących, to przez to cierpią nasi pracownicy służby zdrowia. Polska firma zamiast wspierać rodaków w walce z wirusem, ponieważ było pewne, że on do nas dotrze, zdecydowała się zabrać nam maski i wysłać do innego, zamożniejszego kraju.
źródło: newsweek.pl