Sześć tysięcy złotych. Taką emeryturę dostają byli Prezydenci. W tym Lech Wałęsa. Jak się okazuje za taką kwotę jednak nie jest w stanie przeżyć. Jak mówi w rozmowie z Super Expressem: Bankrutuję teraz. Bo ja dostaję 6 tys. zł emerytury, a żona wydaje co miesiąc 7 tysięcy… Współczujecie?
Jak mówi noblista wszystko przez koronawirus. To on bowiem spowodował, że podstawowe źródło utrzymania Wałęsy jest zagrożone. Były prezydent utrzymuje się głównie z wykładów na zachodzie. Jak sam przyznaje: Miałem wiele wyjazdów zaplanowanych. Miałem lecieć do Włoch, Niemiec, USA i w inne miejsca i to mi wszystko padło niestety…
Jak sam mówi, odczyty i wykłady to naprawdę spore sumy: Od 10 tys. euro do 100 tysięcy. Zarabiam na zachodnich kapitalistach . W wyniku zamieszania niemal wszystkie zostały lub zostaną odwołane. To skazuje domowy budżet na życie za prezydencką emeryturę, która jak wspomniano wynosi 6 tysięcy złotych.
Czytaj także: Merkel z wyższością o Polakach. Oj, będzie afera
Tymczasem wydatki są sporo wyższe. Jak przyznaje Wałęsa:
Moja żona Danuta wydaje 7 tysięcy miesięcznie. Muszę zarobić przecież na utrzymanie siebie i żony. A za friko robił nie będę przecież, ja już za friko robiłem przed 1989 rokiem (…) Mam dużą rodzinę, dużo wnuków, dzieci. Rozdaję im pieniądze, a jaki mam wybór? Gnębią moją rodzinę przecież.
Cóż, wydaje się, ze wiele polskich rodzin stoi jednak przed nieco większymi kłopotami niż Lech Wałęsa. Ten ostatni jednak nawet w obliczu wyżej opisanych problemów nie traci rezonu. Jak zapewnia wirusa się nie boi. Jak rezolutnie zauważa: Nie zwracam uwagi na koronawirusa, nie boję się go, pracuję i koniec. Nie wzmacniam żadnej odporności, bo po co? W tym wieku? Mam 77 lat… Trzeba na coś umrzeć, ale wolałbym umrzeć na placu boju, a nie na koronawirusa.
Życzymy zatem zdrowia i powrotu do finansowej stabilizacji.
/ek/
Za: se.pl
Foto: Zrzut z ekranu/Yotube.com