60-letni Jacek D. we wrześniu omal nie dokonał masakry swoich bliskich. Podpalił swój rodzinny dom w Kaplinie w województwie wielkopolskim i zbiegł w dzikie ostępy Puszczy Noteckiej, gdzie ukrywał się niemal miesiąc. Teraz poznajemy szczegóły tego czynu.
23 września Jacek D., 60-letni drwal przyszedł pod swój dom rodzinny. podpalił meble w korytarzu, drzwi wejściowe i podobno zastawił je butlami z gazem. Na szczęście strażakom i sąsiadom udało ugasić się pożar. Jacek D. był już w tym czasie w Puszczy Noteckiej. W tym czasie w budynku przebywał jego siostrzeniec i żona.
ZOBACZ TEŻ: Chciała uciec z gdańskiego psychiatryka. Wymyśliła z koleżanką plan doskonały!
Policjanci od razu rozpoczęli gorączkowe poszukiwania zbiega. Jacek D. przez wiele lat pracował jako drwal, toteż okoliczne lasy znał wprost wyśmienicie. To dało efekty – przez kilka tygodni służby, wyposażone w najnowocześniejszy sprzęt i psy tropiące nawet nie natknęły się na jego ślad!
Sytuacja zmieniła się 17 października, kiedy otrzymano informacje o śpiącym na folii mężczyźnie, nieopodal Jeziora Piaskowego. Przybyli na miejsce policjanci rozpoznali w nim poszukiwanego Jacka D. 25-dniowa obława na niego dobiegła końca.
Prokuratura postawiła mu pod koniec października zarzuty usiłowania zabójstwa, uszkodzenia mienia, uporczywego nękania oraz kierowania gróźb karalnych. Jacek D. miał podobnież dlatego podpalić dom, bo szukał zemsty na bliskich. Miał przepisać dom na bliskich, którzy nie wywiązywali się z ustalonych obowiązków wobec niego.
Jak dotąd Jacek D. przyznał się tylko do zarzutu usiłowania zabójstwa. Jednak tylko za ten jeden zarzut grozi mu dożywocie.