Zamiast politykiem chyba powinien być cyrkowcem.
Senator Jan Rulewski z PO słynie z nietypowych stylizacji, które prezentuje na obradach Senatu. Raz przebrał się w więzienny uniform, teraz przyszedł w masce rodem z greckiej tragedii, na której wymalowane były polskie barwy narodowe. Choć wielu dopatruje się w niej maski szamańskiej.
W izbie wyższej parlamentu toczyła się debata nad projektem o KRS. Jan Rulewski, jako sprawozdawca mniejszości na swoje wystąpienie przywdział maskę, która miała podkreślić to, co chce przekazać. Mimo napomnień prowadzącej obrady marszałek Marii Koc, nie chciał jej zdjąć.
Rulewski upierał się przy swoim dowodząc, że w regulaminie Senatu nie ma zapisu o tym jak ubrany powinien być senator. Ostatecznie uległ namowom i wygłosił swoje przemówienie bez niej. Założył ją jeszcze na koniec, gdy zacytował fragment Słowackiego.
Oczywiście Rulewski był przeciwko projektowi o KRS, na mównicy prezentował kartkę z przekreślonym wizerunkiem posła Piotrowicza, inni senatorzy PO krzyczeli „wolne sądy!”, innymi słowy nic nowego. Wydaje się, że swoim ruchem Rulewski zamiast zwrócić uwagę na niedopuszczalny zdaniem PO projekt, odciągnął opinię publiczną od meritum.
Pozostaje nam teraz poczekać, co senator zaprezentuje przy następnej okazji. Może spełni groźbę z tego wystąpienia i faktycznie rozbierze się? Strach pomyśleć, co będzie dalej, bo nie wierzymy, że po tym wyskoku powściągnie swoje dziwne zwyczaje.