Nawet w klubie nocnym obowiązywać miał reżim sanitarny.
Trzeba było mieć maseczkę, zachowywać dystans(!), a przed wejściem – podobnie jak przed wizytą np. u lekarza – wypełnić ankietę. W takiej ankiecie podajemy swoje dane, a także informacje na temat chorób czy kontaktów z osobami zarażonymi koronawirusem.
W jednym z najbardziej znanych klubów ze striptizem Brass Rail Tavern w Toronto doszło do zaskakującej sytuacji. Jeden z pracowników zachorował na covid-19 i jak się okazuje, mógł on mieć kontakt nawet z 500 osobami.
W rzeczywistości, w jakiej żyjemy obecnie, to nic dziwnego. Jednak w przypadku tego klubu pojawił się nietypowy problem!
Otóż klienci klubu w większości podawali nieprawdziwe dane. Z oczywistych względów nie chcieli, by byli łączeni z bywaniem w klubie dla dorosłych. Dlatego podawali zmyślone imiona czy nazwiska.
Teraz służby odpowiedzialne za przeprowadzenie wszelkich procedur związanych z kwarantanną i badaniem potencjalnie zarażonych, mają ciężki orzech do zgryzienia.
Głos w spawie zarażeń w nocnym klubie Brass Rail Tavern w Toronto zabrał sam premier Ontario. Doug Ford powiedział:
Wiem, że w tej sytuacji brzmi to ironicznie, ale musicie zakładać maseczki i zachowywać dystans. Szkoda mi żon i partnerek, które w taki sposób dowiedzą się, że ich partner był gościem Brass Rail.
POLECAMY: 11-letni Nigeryjczyk tańczy w deszczu. To co stało się potem, wprawia w osłupienie!
na podst. polsat
