Na Antarktydzie znajduje się szereg baz i punktów badawczych wielu państw, w których przez wiele miesięcy przebywają uczeni. Izolacja od cywilizacji, tęsknota za rodziną i inne problemy prowadzą czasem do tragicznych konsekwencji.
Do tragicznych wydarzeń doszło w rosyjskiej bazie badawczej Bellingshausen na Wyspie Króla Jerzego na Antarktydzie. Siergiej Sawicki w czasie posiłku na jadalni chwycił za nóż i ugodził w klatkę piersiową Olega Biełoguzowa.
Rosyjskie władze twierdzą, że Sawicki przeszedł załamanie nerwowe. Oddał się do dyspozycji szefa bazy, który umieścił go w areszcie domowym. Ranny Biełoguzow został przetransportowany do najbliższego szpitala w Chile.
Sawicki przyleciał następnie do Sankt Petersburga, gdzie został mu postawiony zarzut usiłowania zabójstwa. Obecnie w bazie przebywa 12 osób, zaś incydent, który wydarzył się 9 października jest kwitowany jako „finał napięć w zamkniętej przestrzeni”.
Możemy tylko domyślać się jaka atmosfera panowała w antarktycznej bazie, skoro doszło do czegoś tak przerażającego. Warto przy tym dodać, że założona w 1968 roku baza Bellingshausen to jedna z „przyjemniejszych” baz na Antarktydzie. Panują na niej znośne warunki i temperatury rzadko dochodzą do ekstremum. A jednak splot przeróżnych czynników omal nie doprowadził do tragedii.
o2.pl/ foto: pixabay