Politycy w Warszawie zajęci są kłótniami i przepychankami, a tymczasem za wschodnią granicą ktoś najwyraźniej postanowił przetestować czujność Polski. W nocy na Lubelszczyźnie spadł i eksplodował tajemniczy obiekt, rozrzucając w polu szczątki metalu i plastiku.
Huk był tak duży, że powybijał szyby w pobliskich domach, a mieszkańcy są przekonani, że to nie przypadek. Eksperci ostrzegają: to może być kolejny rosyjski „balon próbny”, podobny do tych, które już wcześniej wlatywały bezkarnie w polską przestrzeń powietrzną. Tym razem jednak konsekwencje były dużo groźniejsze, bo obiekt eksplodował.
Krater w polu, szczątki przypominające śmigło
Według lokalnych reporterów, w ziemi powstał krater, a wśród szczątków miało znaleźć się coś przypominającego śmigło. To oznacza, że to nie był zwykły fajerwerk ani dron z supermarketu, ale coś znacznie poważniejszego.
Policja i służby wojskowe od rana przeczesują teren. Oficjalnie mówi się o „niezidentyfikowanym obiekcie”, ale nieoficjalnie coraz głośniej padają słowa: rosyjska prowokacja.
Na polu z uprawami kukurydzy nasi funkcjonariusze odnaleźli nadpalone elementy o różnych wielkościach, które były porozrzucane w promieniu kilkudziesięciu metrów
– wyjaśnił w rozmowie z wSieci24.pl aspirant sztabowy Marcin Józwik z Komendy Powiatowej Policji w Łukowie.
Ministerstwo Obrony na nogach
Resort obrony przyznał, że zna sprawę i „analizuje sytuację”. To, że MON zajmuje się sprawą, tylko podgrzewa atmosferę. Bo jeśli był to incydent przypadkowy, po co aż takie zaangażowanie? Coraz więcej ekspertów wskazuje, że Rosjanie mogą w ten sposób testować odporność polskiego systemu obrony i czas reakcji naszych służb.
Ostrzeżenie ze Wschodu?
Nikt nie ucierpiał, ale szkody są widoczne gołym okiem. Mieszkańcy są przerażeni, a internauci pytają: co, jeśli następnym razem taki „obiekt” spadnie w centrum miasta, a nie na pole kukurydzy? To wygląda jak sygnał wysłany w stronę Polski: pokaz siły i jednocześnie próba sprawdzenia, jak szybko reagujemy na tego typu incydenty.
Jak będą wyglądały działania służb w powiecie łukowskim w najbliższych godzinach?
Zagrożenie istnieje i jest realne, to widać(…). Pierwsza fundamentalna zasada w takich sytuacjach, to jest zabezpieczenie miejsca, aby nie pogłębić sytuacji kryzysu(…). Potem przechodzi się do oględzin, co jest przeprowadzanie przez specjalistów
– komentował sytuację na żywo w Telewizji Republika oficer CBŚ Jacek Wrona.
Po godzinie 9-ej, do sprawy odniosło się Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych, które w lakoniczny sposób poinformowało, że w nocy nie odnotowano żadnego obiektu, który przekroczyłby granicę Polski z Białorusią i Rosją.
Minionej nocy nie zarejestrowano naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej ani z kierunku Ukrainy, ani Białorusi
– napisano w opublikowanym komunikacie, co niczego nie wyjaśnia, a jedynie zwiększa ilosć pytań: Czy oni są już w Polsce?
Wiktoria Sikorska
