Amerykanka oczekiwała przyjścia na świat drugiego dziecka, tymczasem wydarzyła się tragedia.
Młoda kobieta będąc w 15 tygodniu ciąży nieoczekiwanie dostała krwotoku. Po badaniach w szpitalu dowiedziała się, że doszło do groźnego powikłania ciąży -tzw. łożyska przyrośniętego, które występuje, gdy łożysko wrasta zbyt głęboko w ścianę macicy. Kobietę poinformowano, że jej syn może urodzić się w dowolnym momencie i prawdopodobnie nie przeżyje.
„Umieścili mnie w skrzydle ciążowym. Byliśmy w tym pokoju, w otoczeniu kobiet rodzących i płaczących dzieci. Powiedziano nam, że syn nie ma szans na przeżycie, a my tylko czekamy na poród” – wspomina kobieta.
Następnie u kobiety wywołano poród, ale dziecko urodziło się martwe. Dopiero później pojawiły się jeszcze większe komplikacje, ponieważ u kobiety rozwinął się wstrząs septyczny, a infekcja z macicy rozprzestrzeniła się w całym ciele.
Lekarze chcąc ratować życie kobiety musieli usunąć jej macicę, a później także obie nogi poniżej kolan i część dłoni, które zostały zajęte przez infekcję. Przyczyną tego była sepsa, która rozwinęła się jako powikłanie po porodzie.
Callie Colwick spędziła ponad rok w szpitalu na oddziale intensywnej terapii. Po długiej walce z firmą ubezpieczeniową udało jej się uzyskać fundusze na specjalne protezy i wózek inwalidzki.
ZOBACZ TEŻ:Saab zderzył się z ŁOSIEM! Dźwigiem wyciągali zwierzę z…
Callie z McKinney w Teksasie jest mamą kilkuletniej córeczki, dlatego przyznaje, że ma dużą motywację i siłę do walki. Korzysta z intensywnej rehabilitacji i uczy się poruszać oraz żyć w nowy sposób.
https://www.instagram.com/p/B8zdumFp3AR/
Źródło:radiozetzdrowie
Źródło zdjęć:Instagram