Należy obalić pasożytniczy system III RP, który – kosztem podatników i konsumentów – uprzywilejowuje grupy osób znajdujące się w okolicach koryta.
– Ci, którzy dzisiaj mówią, że trzeba bronić demokracji, chcą bronić tego, co było przez ostatnie osiem lat. Tych wszystkich afer, które były zamiatane pod dywan – mówił prezydent Andrzej Duda podczas spotkania w Otwocku. – To była prawdziwa demokracja? Gdzie wtedy były wszystkie Komisje Weneckie? Gdzie była Komisja Europejska? Dlaczego wtedy nie interweniowano? Dlaczego wtedy nie podejmowano działań? Gdzie byli wtedy wszyscy europejscy liberalni demokraci? – pytał słusznie.
Niestety jest to całkowita racja, bo właśnie na tych aferach korupcyjnych, zawsze kosztem podatników (wyższe podatki i różne opłaty oraz wzrost długu publicznego) lub konsumentów (wyższe rachunki), nielegalnie wzbogacili się poplecznicy poprzedniej władzy. Po wygranych przez PiS wyborach w celu utrzymania uzyskanych (niekoniecznie legalnie) pozycji, Komitet Obrony Demokracji organizuje antyrządowe demonstracje uliczne (mimo że rząd ten nie miał nawet jeszcze czasu na „wykazanie się”, więc z góry założono, że wszystko robi źle; a w rzeczywistości jak na razie źle robi poplecznikom III RP, a nie społeczeństwu), a Platforma Obywatelska i Nowoczesna szukają wsparcia u wrogów Polski w Berlinie i Brukseli.
Niedługo po zeszłorocznych wyborach, w listopadzie 2015 roku, o tym samym zjawisku, o którym mówił teraz prezydent Duda, wypowiadał się także prof. Piotr Gliński, oczerniany i wyśmiewany (podobnie jak i prezydent Duda) przez system pasożytniczy III RP.
– Jedną z tych cech [III RP – przyp. red.] było niszczenie polskiej demokracji, aby utrzymywać władzę w rękach jednej opcji politycznej. Establishment ostatnich 8 lat na przykład niszczył – celowo najprawdopodobniej – mechanizmy, kulturę demokratyczną po to, żeby utrzymywać władzę. Grając czarną propagandą wobec opozycji, starając się wyeliminować opozycję z życia publicznego w Polsce – stwierdził Gliński.
W rzeczywistości III RP to pasożytniczy system, który uprzywilejowuje grupy osób znajdujące się w okolicach koryta, kosztem podatników zmuszonych do płacenia coraz wyższych podatków i konsumentów, wydających z tego samego powodu coraz więcej na towary i usługi.
Poza europosłem Januszem Korwin-Mikkem, który wszystkie swoje wystąpienia na forum Parlamentu Europejskiego konsekwentnie kończy zdaniem „a poza tym sądzę, że Unia Europejska musi być zniszczona”, a który od lat otwarcie głosi konieczność obalenia tego pasożytniczego systemu, by przywrócić „normalność”, podobne zdanie wyraża lider opozycji Paweł Kukiz. Zaraz po zeszłorocznych wyborach jeden z posłów jego ruchu dr Rafał Wójcikowski zapowiedział, że członkowie Kukiz’15 chcą zmienić system, który nie pozwala obywatelom efektywnie wpływać na działania państwa.
Tylko czy rządy PiS i Zjednoczonej Prawicy wypełnią pokładane w nich nadzieje? Jak na razie poważnych reform, które budowałyby naszą przyszłość (obniżki podatków, deregulacja i liberalizacja gospodarki), nie widać nawet na horyzoncie, a jedyne, co jest pewne, to szybka wymiana osób przy korycie (ostatnio ofiarą tych działań padły nawet trzy znane stadniny koni, choć jak się okazuje, dotychczasowi zarządcy też mieli niejedno na sumieniu). Tak więc wszelkie nadzieje mogą okazać się złudne.
Tomasz Cukiernik