Paski w TVP od jakiegoś czasu wzbudzają spore kontrowersje. Szczególnie wyczuleni na nie są politycy i zwolennicy opozycji. O ile jednak paski „zaangażowane politycznie” jesteśmy w stanie zrozumieć, bo telewizja publiczna zawsze była w garści aktualnie rządzących, o tyle takich byków nie potrafimy pojąć…
W niedzielę mogliśmy oglądać program Woronicza 17 prowadzony przez Michała Rachonia. Dziennikarz ten mocno podpadł politykom totalnej opozycji tydzień wcześniej, wypytując ich o Stanisława Gawłowskiego i sprawę jego mieszkania wynajmowanego dla prostytutki.
Dlatego w ostatnim odcinku nikt z PO, Nowoczesnej ani PSL się nie pojawił. Był za to Jerzy Wenderlich z SLD, które to rzekomo ma coraz wyższe poparcie w sondażach. Przynajmniej takim argumentem posłużył się Rachoń.
Jerzy Wenderlich powiedział między innymi, że to Timmermans odpowiada za przestrzeganie „rule of law”, co możemy tłumaczyć jako „rządy prawa”. Niestety, paskowy TVP albo zaspał, albo nie uczył się angielskiego, albo miał ciężką sobotę, bo napisał coś… „nieco” innego:
Oj, ról of law;) pic.twitter.com/VWjPWupYJl
— Marcin Kaleta (@KaletaMarcin) 20 maja 2018
Dla równowagi warto dodać, że i polityk PO zaliczył wpadkę w związku z programem Michała Rachonia. Twitterowy profil PO podał dalej następującego tweeta:
Dlaczego totalsi nie pojawili się w dzisiejszym programie #Woronicza17? Bo nie znali adresu. pic.twitter.com/BwShfqkgWi
— Pan Krzysztof (@kdwojakowski) 20 maja 2018
Jak widać mylić się jest rzeczą ludzką i z jednej strony może to być komiczne, ale z drugiej, to po prostu robi się człowiekowi przykro jak na to wszystko patrzy.