Jak poinformowała Turecka Agencja Energii Atomowej, fundamenty elektrowni atomowej Akkuyu budowanej przez rosyjską spółkę Rosatom pękają. Mimo to konsorcjum, które równocześnie prowadzi kilka innych inwestycji zarzeka się, że prace postępują zgodnie z planem. Niektóre z nich powstają bardzo blisko polskich granic. Czy jesteśmy bezpieczni?
Pierwsze informacje o pęknięciach fundamentów elektrowni atomowej pojawiły się w 2018 roku, kiedy wylano pierwszą warstwę betonu. Zauważono je w lipcu tamtego roku, zaś po dwóch następnych miesiącach wylano kolejną warstwę i szczeliny znowu się pojawiły.
ZOBACZ: Podejrzane trzęsienie ziemi na Dalekiej Północy. Rosjanie przeprowadzili PRÓBĘ ATOMOWĄ?
W tym samym czasie Rosatom buduje elektrownię atomową w Ostrowcu na Białorusiu. Plac budowy znajduje się zaledwie 50 kilometrów od Wilna, co wywołuje protesty litewskich władz. Do polskiej granicy jest stamtąd 250 kilometrów.
Na budowie elektrowni w Ostrowcu także doszło do poważnego wypadku, bowiem jeden z korpusów reaktora spadł z wysokości kilku metrów w czasie przenoszenia na miejsce. Firma wymieniła go dopiero, gdy sprawa wyciekła do mediów i wywołała burzę.
Co więcej, według białoruskich mediów, na które powołuje się portal o2.pl, ten sam feralny korpus ma trafić do Bałtyckiej Elektrowni Atomowej, która ma powstać w Obwodzie Kaliningradzkim, a więc zdecydowanie bliżej Polski! Niektórzy uważają, że może on mieć mikropęknięcia i inne uszkodzenia, które wpłyną na wzrost zagrożenia.