Robert Karaś (34 l.) to polski triatlonista. Zaczynał od startów na dystansie Ironmana czyli 3,86 km pływania, 180,2 km jazdy na rowerze i 42,195 km biegu. Obecnie specjalizuje się w zawodach ultra.
W 2018 roku został rekordzistą i mistrzem świata na dystansie trzykrotnego Ironmana, a teraz – w 2023 r. – na dystansie 10-krotnego Ironmana. Sportowiec przebył zatem niemożliwy wręcz do wyobrażenia dystans 38 kilometrów pływania, 1800 kilometrów jazdy na rowerze i 422 kilometrów biegu, co zajęło mu niespełna siedem dób [więcej tutaj]. Tym samym nie tylko wygrał zawody Brasil Ultra Tri, ale też pobił rekord świata.
Teraz jednak Robert Karaś – prywatnie partner Agnieszki Włodarczyk – mierzy się z krytyką.
Wielu osobom nie podoba się to, że triatlonista bierze udział w tak wyczerpujących zawodach. Jak wiadomo podczas startów w biegach czy zawodach ultra można nie tylko doznać poważnej kontuzji, ale – mówiąc wprost – umrzeć.
Co na to sportowiec? W rozmowie z Dzień Dobry TVN wyjaśnił, że taka jest jego praca. Stwierdził też, że jest ona mniej stresująca niż na przykład praca chirurga:
Przede wszystkim opiniują to osoby, które nigdy tego nie spróbowały. W ogóle coś nowego, a szczególnie wysiłek fizyczny dla kogoś, kto tego nigdy nie uprawiał, jest czymś niewyobrażalnym.
Po pierwsze to jest moja praca, trochę inna niż ma każdy inny. Ale też pracuję na dużo lżejszym tętnie niż, nie wiem, lekarz jak ma operację, ma dużo większe skoki tętna i jest to mniej zdrowa praca niż moja*
– powiedział.
Dodał też, że najważniejsze jest to, że ma wsparcie od osób najbliższych. Oczywiście jego rodzice czy Agnieszka Włodarczyk, martwią się i przeżywają każdy jego start, ale też wspierają go w jego dążeniach.
Wyświetl ten post na Instagramie
cyt. dziendobry.tvn.pl