W ubiegłym tygodniu doszło do bardzo dużych pożarów w Czarnobylskiej Strefie Zamkniętej. Po kilku dniach walki strażacy ogłosili, że pożary są opanowane, ale nagła zmiana pogody sprawiała, że ogień na powrót się rozszalał. W tym czasie policja złapała 27-latka podejrzewanego o podpalenie i umyślne wywołanie pożaru.
Pożar wybuchł 4 kwietnia i stosunkowo szybko się rozprzestrzeniał. W jego gaszeniu brały udział specjalistyczne śmigłowce i samolot oraz posiłki strażaków z obwodu żytomierskiego. Gdy sytuacja wydawała się już opanowana, a ogień zajmował niespełna 10 hektarów terenu, nagła zmiana pogody i porywisty wiatr sprawił, że pożar powiększył się trzykrotnie i objął teren 30 hektarów. W okolicy odnotowano też wzrost promieniowania. Policja rozpoczęła więc poszukiwania podpalacza, którym okazał się 27-letni mieszkaniec pobliskiej wsi. Przyznał się do podpaleń, a jego tłumaczenia są niewyobrażalne.
Łącznie, przez kilka dni żywioł strawił niemalże sto kilometrów kwadratowych Strefy Zamkniętej. 27-latek podejrzewany o podpalenia pochodził z pobliskiej wsi Rahivka. W czasie przesłuchań szybko przyznał się do winy. Jego wersja wydarzeń była zgodna z podejrzeniami strażaków.
ZOBACZ TEŻ: Czy PEŁNIA KSIĘŻYCA wpływa na jakość snu? Naukowcy nie mają już wątpliwości
27-latek najpierw podpalił trzy sterty śmieci, a gdy wiatr sprawił, że ogień rozgorzał w sposób zupełnie niekontrolowany, nie był w stanie nic z tym zrobić. ogień zajął okoliczne nieużytki, a następnie rozprzestrzenił się na pobliskie lasy.
27-latek powiedział, że zrobił to wszystko „dla zabawy”. Zależnie od decyzji sądu będzie mu grozić grzywna lub nawet pięć lat pozbawienia wolności. Gdy ogień został opanowany promieniowanie w okolicy wróciło do normy. Ale ta historia pokazuje, że pożary w Czarnobylskiej Strefie Zamkniętej wciąż mogą stanowić pewne zagrożenie dla zdrowia i życia.