Od kilku tygodni krążą pogłoski o awarii instalacji nuklearnej gdzieś w Rosji. W Europie alarmowano, że substancje promieniotwórcze znajdują się w powietrzu. A w Rosji? A w Rosji kwitnie czarny humor!
Na początku października nad Europą wykryto podwyższone stężenie izotopu Ruten-106. Pojawiły się przypuszczenia, że zanieczyszczenie przywędrowało do nas z Rosji lub Kazachstanu. Jako najbardziej prawdopodobny rejon domniemanej awarii uznano Przestrzeń między górami Ural, a rzeką Wołgą. Niemniej, u nas stężenie rutenu miało nie stanowić zagrożenia.
Rosgidromet, rosyjska instytucja zajmująca się takimi sprawami potwierdziła niedawno, że faktycznie w okresie 25 września – 1 października stężenie rutenu-106 przekraczało normę… 986 razy! W komunikacie określono ten poziom jako „ekstremalnie wysoki”. Szkoda tylko, że wydano go prawie dwa miesiące od zaistnienia tego zjawiska!
Głos w sprawie zabrał m.in. Andrej Ważenin z Czelabińskiego Regionalnego Centrum Onkologii, który stwierdził, że nie ma się czego obawiać.
„Monitorujemy wszystko, nie otrzymaliśmy żadnych informacji o niebezpiecznej sytuacji w regionie”
– powiedział doktor. I jak dodaje, jeśli jednak ktoś się boi to niech „siedzi w domu, ogląda mecze i pije piwo”. Ot, medyczna, profesjonalna porada!
Co pozostało zwykłym Rosjanom? Uruchomienie ogromnych pokładów czarnego humoru! Na portalach społecznościowych przeczytamy np. komentarze uspokajające, że skoro przez miesiąc nikomu nie wyrósł ogon, to znaczy, że nic się nie stało!
Inny komentuje to następująco: „A to dlatego w mieście nie ma światła, bo będziemy wkrótce sami świecić!”
Tymczasem Raszid Alijew, ekspert Greenpace ds. promieniowania uważa, że dla mieszkańców Uralu jest już dawno za późno na ucieczkę. Jego zdaniem przyjęte dawki promieniowania dadzą niepokojące dolegliwości dopiero w ciągu pół roku lub później. Jego zdaniem cała sprawa została wyciszona przez rosyjski rząd.
Kto ma rację? Z całą sympatią dla Rosjan mamy nadzieję, że jednak doktor Ważenin. Trochę piwa i futbolu nikomu nie zaszkodzi, choć dla mieszkańców Czelabińska to zdecydowanie za mała gratyfikacja. Za samo mieszkanie w takim osławionym rejonie, który słynie z żartów nt. promieniowania i katastrof atomowych i biologicznych, należy im się zbiorczy tytuł Bohaterów Rosji!
rmf24.pl