Przez polskie media przetoczyła się w ostatnich dniach prawdziwa fala wstrząsających artykułów – stado świń z Osieka na Dolnym Śląsku pożarło swojego właściciela! Teraz znamy więcej szczegółów tej makabrycznej sprawy, m.in. poznaliśmy decyzję na temat przyszłości świń-ludojadów.
Stadem świń zajmował się 71-letni mężczyzna. Sąsiedzi wspominają, że mieszkał sam i nadużywał alkoholu. Żył w słabych warunkach, a jego świnie były właściwie krzyżówkami świni z dzikiem, więc były bardzo duże i żarłoczne. Biegały luzem po całej posesji. Resztki szkieletu pana Krzysztofa znalazł jego sąsiad. Jak doszło do tego, że świnie zjadły właściciela i co teraz się z nimi stanie?
Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna zasłabł przy studni i wtedy został pożarty przez głodniejące z godziny na godzinę świnie. Poznanie przyczyn jego śmierci będzie bardzo trudne lub wręcz niemożliwe, bowiem zostały z niego tylko niewielkie fragmenty szkieletu.
ZOBACZ TEŻ: EKSHUMACJA?! Jest decyzja ws. grobu WOŹNIAKA-STARAKA
Krzysztof nie żył tu w najlepszych warunkach, ale sam zdecydował się na taki los. Może przez to, że ciągnęło go do alkoholu […] Zapomniał dać im jeść i może tam zasłabł. Te świnie są gigantyczne, biegają na całej posesji, nietrudno im było go dopaść. My się ich boimy i nie podchodzimy do ogrodzenia
– wspominają sąsiedzi.
Nie można też wykluczyć, że mężczyzna został pożarty przez świnie żywcem. Na posesji znajdowało się 12 świń, dwa duże osobniki i 10 prosiąt. Powiatowy Lekarz Weterynarii poinformował, że świnie były krzyżówką węgierskiej świni Mangalica z dziką świnią. Po przeprowadzeniu postępowania całe stado będzie uśpione i zutylizowane.