Dziennikarz ma za sobą dwa udary mózgu. 55-letni Tomasz Lis długo dochodził do zdrowia szczególnie po drugim, rozległym udarze. Teraz fani martwią się o dziennikarza. Wszystko za sprawą zdjęcia z przebytego biegu.
Problemy ze zdrowiem
Tomasz Lis pierwszy udar mózgu przeszedł w 2015 roku. Dziennikarz akurat wracała z maratonu w Rotterdamie. Na dworcu źle się poczuł. Jego ręka odmówiła mu posłuszeństwa. Potem Tomasz Lis zemdlałą. Do drugiego udaru mózgu doszło półtora roku temu. Dziennikarz był na stacji benzynowej i nagle zaczął się zataczać. Tomaszowi Lisowi powrót do zdrowia zajął sporo czasu. Teraz nie narzeka już na swoją kondycję.

Lis w biegu
Tomasz Lis od wielu lat pasjonuje się bieganiem. Wielokrotnie brał udział w maratonach, nie tylko w Polsce, ale w Europie, a nawet Stanach Zjednoczonych. Lis przebiegł słynny maraton w Nowym Jorku. Jednak przebyte udary wyłączyły go na jakiś czas z intensywnej aktywności sportowej. Dziennikarz musiał odpuścić sobie bieganie. Jednak teraz wraca do ukochanego sportu. Zamieścił zdjęcie na Twitterze, które podpisał:
Półmetek, jeszcze 21, jazda!
Na zdjęciu widać Tomasza Lisa podczas biegu. Jednak fotografia zasmuciła fanów dziennikarza.

Fani się martwią
Wiele osób przejęło się zdjęciem, które opublikował Tomasz Lis w swoich mediach społecznościowych. Przecież dziennikarz dwa lata temu przeszedł rozległy udar mózgu. Fani martwili się i pisali:
Fajnie, ale mam nadzieję, że lekarz pozwolił?
Po takiej chorobie to niebezpieczna zabawa w udowadnianie swojej krzepy.
Taki stres dla organizmu to jest może i dobry, ale dla młodych ludzi. W wieku Lisa i po jego przejściach to i tak słabe tętnice niezłe dostaną po garach.
Czy Tomasz Lis zanadto się forsuje? Może taki wysiłek powinien już sobie odpuścić? Jak sądzicie?
Źródło: Twitter/Tomasz Lis
Zdjęcia: Twitter/Tomasz Lis, Facebook/Tomasz Lis