Od tragicznego pożaru w escape roomie w Koszalinie minęło już 10 miesięcy. Tragedia ta wywołała wielką dyskusję w kraju nt. przepisów przeciwpożarowych i ich respektowania. Tymczasem rodzice zmarłych dziewczynek proszą o pomoc wszystkich świadków tragicznego zdarzenia.
W całym Koszalinie pojawiły się plakaty opracowane przez rodziców piątki zmarłych nastolatek. Proszą oni o pomoc wszystkie osoby, które mają jakiekolwiek informacje na temat tragedii, do której doszło w escape roomie przy Piłsudskiego 88.
ZOBACZ TEŻ: Ojciec z kolegami potwornie krzywdzili 7-latka. Zapadł wyrok w sprawie bandy zwyrodnialców
Pożar wybuchł tuż po godzinie 17. Zależy nam na dokumentacji przebiegu zdarzeń od godziny 16.30 do godziny 18.30. Wiemy, że świadkowie gromadzili się od początku przy ogrodzeniu od strony biura podróży. Później również wzdłuż ulicy Piłsudskiego. Znaczenie ma dla nas każdy drobiazg, który państwu może wydawać się mało istotny. Wszystkie informacje – te udokumentowane na zdjęciach i nagraniach, ale też te, o których możecie nam opowiedzieć
– mówi Adam Pietras, jeden z rodziców zmarłych dziewczynek.
Podobną prośbę wystosowała jakiś czas temu prokuratura, jednak Pietras podkreśla, że jeśli ktoś wolałby zachować anonimowość, to może przekazać informację bezpośrednio do rodziców.
Do pożaru doszło 4 stycznia 2019 roku. W jego wyniku zginęło pięć 15-latek: Amelia, Karolina, Małgosia, Wiktoria i Julia. Dziewczyny nie mogły opuścić pokoju ponieważ nie rozwiązały zagadki. W pomieszczeniu nie było klucza awaryjnego, ani wyjścia ewakuacyjnego, którym mogłyby się wydostać. Zmarły z powodu zatrucia dymem.
Rodzice podkreślają, że każde nagranie, zdjęcie i relacja są dla nich bardzo ważne. Dlatego proszą o przekazywanie im nawet najmniej znaczących informacji.