Państwową Agencją Rozwiązywania Problemów Alkoholowych we współpracy z profesorem Janem Chodkiewiczem z Łodzi przeprowadziła badania na temat spożycia alkoholu przez Polaków w czasie przymusowego lockdownu i ogólnokrajowej kwarantanny. Wyniki zaskakują, a zarazem dają pewne niepokojące sygnały.
Ogólnie rzecz ujmując można przyjąć na podstawie przeprowadzonych badań, że 17% Polaków zaczęła pić mniej zaś 14% więcej. Można więc powiedzieć, że Polacy wcale nie zaglądali do kieliszka częściej niż zwykle, z drugiej jednak strony badanie ukazuje pewien niebezpieczny trend.
ZOBACZ TEŻ: Nagły zwrot w sprawie Madeleine McCann: niemiecka policja twierdzi, że ma podejrzanego!
To z jednej strony inny rezultat, niż się ludziom wydaje, bo zewsząd słyszy się, że Polacy piją więcej na kwarantannie. Ale też nie jest to powód do radości
– tłumaczy Katarzyna Łukowska, psycholog i dyrektor PARPA.
Po pierwsze, z roku na roku Polacy piją coraz więcej. W roku 2001 było to średnio 7 litrów czystego spirytusu na osobę, dzisiaj jest już ponad 10 litrów. Specjaliści zauważają, że w czasie kwarantanny więcej pili ci, którzy mają tendencje do popadania w uzależnienia. Sposób picia osób, które gorzej radzą sobie ze stresem stał się bardziej ryzykowny i niebezpieczny.
Specjaliści od uzależnień zwracają uwagę na to, że alkohol nie poprawia nastroju, jak to się powszechnie wydaje, a jest w rzeczywistości depresantem. Chwilowa poprawa nastroju jest okupiona późniejszym „dołkiem”, dodatkowym napięciem, stresem, lękami i nerwami.
Co ciekawe w czasie kwarantanny Polacy zaczęli pić droższe alkohole. W porównaniu do poprzedniego roku wydaliśmy na alkohol więcej o 2% w wypadku piwa i o 6% więcej w przypadku mocnych alkoholi. Piliśmy też więcej wina – zanotowało ono wzrost sprzedaży o 1%.