Stadion Narodowy w Warszawie stał się w weekend miejscem gorszących scen w wykonaniu Ukraińców. Zamiast zachować szacunek wobec kraju, który udzielił im schronienia przed wojną, otwarcie promowali symbole zbrodniczej UPA i jej przywódcy Stepana Bandery. To policzek wymierzony w pamięć ofiar rzezi wołyńskiej i wszystkich Polaków, którzy pamiętają o tamtych zbrodniach.
Co ważne, to nie było pierwszy raz i pewnie nie ostatni. Jest to moment w którym wielu osobom ze świata polityki i mediów powinny otworzyć się oczy. Ukraińcy w Polsce zachowują się coraz bardziej bezczelnie, nie zważając na wrażliwość tych, którzy ich goszczą, a wręcz dopuszczając się prowokacji.
Koncert dziczy, która zapomniała, że jest w gościach
W sobotę na Stadionie Narodowym w Warszawie swój koncert miał Białorusin, Max Korż. Impreza szybko przerodziła się w awanturę na płycie stadionu. Co istotne, występ białoruskiego rapera na PGE Narodowym przerodził się w skandal polityczny, gdy w tłumie pojawił się zakazany symbol związany z rzezią wołyńską.
Publiczność przyniosła ze sobą banderowskie flagi. W sieci można znaleźć uradowanych Ukraińców, którzy wykrzykują hasła promujące UPA i Banderę.
Matecki: Won z Polski na wojnę!
Ośrodek Monitorowania Antypolonizmu opublikował na platformie X nagranie posła Dariusza Mateckiego w którym zapowiedział złożenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. W mocnych słowach odniósł się do wydarzeń na Stadionie Narodowym.
Na stadionie pojawiła się banderowska flaga trzymana przez grupę Ukraińców (…). Jeśli macie siłę krzyczeć na polskim stadionie, trzymając flagę ludobójców mordujących polskie dzieci, starców i kobiety, to z całą pewnością macie siłę walczyć o własną ojczyznę. Won z Polski! Won na wojnę, do siebie!
– powiedział Matecki.
Wydarzenia podobne do tych ze Stadionu Narodowego stają się coraz powszechniejsze w Polsce. Kilka dni temu zniszczono Pomnik Ofiar Rzezi Wołyńskiej w Domostawie. Tam również umieszczono symbole Ukrainy oraz hasła promujące UPA.
Nie da się nieustannie za wszystko winić Rosjan. Owszem, prowokacje są faktem, ale tym razem Ukraińcy robili to na własny rachunek, co świadczy tylko o tym, że czują się pewnie, a może nawet pod polityczną i medialną ochroną.
Wiktoria Sikorska
